Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 26 listopada 2024 r., imieniny Konrada, Leonarda



Niech mi ktoś powie, że młodzież jest zła

Ikona
(Zam: 26.04.2011 r., godz. 11.56)

Pomagają starszym i młodszym, zbierają pieniądze i żywność dla potrzebujących, chętnie ofiarowują swój czas i serce bezinteresownie, bo uważają, że tak potrzeba. Są młodzi, ale nie chcą żyć tylko dla siebie. Wolontariusze z Zespołu Szkół nr 2 w Wyszkowie już od trzech lat pracują na rzecz chorych i samotnych.

Inicjatorką ruchu wolontariackiego w szkole była dyrektor Grażyna Kalinowska, jego opiekunem jest nauczycielka Danuta Przybysz.
– Nigdy nie mówię „nie”, nie boję się wyzwań, pomyślałam sobie: „wezmę to” – o początkach swej pracy z wolontariuszami mówi ich opiekunka. – W pierwszym roku dzieci było niedużo, około dwudziestu. Inni zobaczyli ich zdjęcia na korytarzu, to, że robią fajne rzeczy, że ich widać, że o nich się mówi, i w następnym roku miałam ich więcej, a w tym roku jest już pięćdziesięciu trzech wolontariuszy.

Pomagają starszym, chorym i rówieśnikom
Zakres działalności jest szeroki, to m.in. zbieranie żywności, pieniędzy, pomoc przy organizowaniu imprez, odwiedzanie przedszkoli, pomoc starszym osobom w codziennym życiu, uczniom w nauce, przygotowywanie paczek świątecznych. Sprzedawali cegiełki, przygotowane przez Fundację na Rzecz Osób Niewidomych i Niepełnosprawnych „Pomóż i Ty”, są jej ambasadorami. Co roku uczestniczą w finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, zbierali również datki na rzecz ofiar trzęsienia ziemi na Haiti. Nie zapominają o tych, którzy odeszli, przy okazji różnych rocznic odwiedzają groby zmarłych uczniów, nauczycieli, żołnierzy i zapalają na nich znicze. Wśród nich jest wielu honorowych krwiodawców. Ich pomoc skierowana jest do osób starszych, chorych, ale i swoich rówieśników. W ramach programu ,,Młodzież nie jest taka zła” pomagali kolegom ze szkoły i uczniom innych szkół wyszkowskich w nauce. Uczestniczyli w akcji pomocy chłopcu ze swojej szkoły, Mateuszowi Jaworskiemu, który uległ wypadkowi podczas jazdy motorem. Zbierali pieniądze i brali udział w imprezie artystycznej, zorganizowanej w Wyszkowskim Ośrodku Kultury „Hutnik”, z której cały dochód został przekazany rodzicom chłopca na jego leczenie i rehabilitację.
– Nasz wolontariat nie jest do końca taki, jaki znamy np. z mediów, nie chodzimy np. do hospicjów, bo u nas, takiego stacjonarnego, nie ma – o działalności podopiecznych opowiada Danuta Przybysz. – Staramy się dostosować formy działalności do potrzeb, możliwości, robimy to, co jest potrzebne tu i teraz. Trzeba było starszej pani umyć okna – dzieci poszły i umyły. Był pomysł na paczki dla dzieci – zebrały pieniądze, kupiły słodycze i dołączyły życzenia.
Wolontariusze stale współpracują z domami pomocy społecznej, Świetlicą Socjoterapeutyczną w Wyszkowie, hospicjum przy parafii św. Wojciecha. Pensjonariusze DPS w Niegowie zaprosili ich na przygotowane przez siebie jasełka bożonarodzeniowe. Wolontariusze przekazali drobne upominki osobom niepełnosprawnym. Młodzież jesienią 2010 r. zbierała żywność w wyszkowskich sklepach. Akcja trwała od godz. 8.00 do 14.00, włączyła się w nią dyrekcja, nauczyciele oraz rodzice, którzy pomogli w przywiezieniu żywności do szkoły. Zebrane produkty przekazali do Ośrodka Pomocy Społecznej w Wyszkowie i hospicjum.
– Niestety, nie wszystkie duże wyszkowskie sklepy, markety, pozwoliły nam zbierać u siebie żywność – mówi z żalem opiekunka młodzieży. – A przecież my stoimy poza kasami, to klienci dają produkty, nie oni. Sklepy argumentowały to tym, że przecież przekazują dary Caritasowi. Ale mnie nie interesuje, co oni dają w Polsce, są tu, na naszym terenie i chciałabym, by nasi mieszkańcy przekazali coś dla mieszkańców powiatu wyszkowskiego. Na zbiórkę u siebie pozwoliło nam Tesco, PSS Społem, Topaz i Stokrotka. Młodzież sama podzieliła bardzo skrupulatnie tę żywność na paczki. Liczymy na pomoc i wsparcie władz – powiatu i gminy. Chcielibyśmy, żeby także inne sklepy wpuściły nas na zbiórkę żywności, mamy nadzieję, że nam to umożliwią.
– Oni mnie zadziwiają – odpowiada na pytanie o zaangażowanie uczniów. –Dojeżdżają czasem 20, 30 km, a zawsze mogę na nich liczyć. Gdy w sklepie stali zmarznięci, zaproponowałam, że zrobię herbatę i poczęstują się ciastkami ze stoiska. Zrobiło mi się głupio, gdy dzieciak mi powiedział: „jesteśmy wolontariuszami, nie potrzebujemy, mamy kanapki”.
Zebrali pieniądze na zrobienie paczek dla potrzebujących dzieci. W akcję włączył się samorząd szkolny i wszystkie klasy. Zebrano 868 zł, za które zakupiono słodycze na dziewięćdziesiąt paczek i czekolady. Paczki wręczono z życzeniami świątecznymi i maskotkami.
– Już kilkanaście lat robię paczki dla dzieci z Domu Dziecka w Dębinkach – mówi Danuta Przybysz. – Teraz zajmuję się tym z wolontariuszami, zawozimy do Dębinek, do Świetlicy Socjoterapeutycznej, szkoły specjalnej. Bardzo dużo pomaga nam ksiądz Szymon Wydrzycki, człowiek o ogromnym sercu.

Można na nich liczyć
Prowadząca szkolny wolontariat podkreśla, że jej podopieczni wyróżniają się dojrzałością, odpowiedzialnością, są bardzo słowni. Wielu z nich mieszka dość daleko, mimo to chcą spędzać czas np. w Świetlicy Socjoterapeutycznej, pomagając innym w nauce. Kończą lekcje o 14.00, 15.00, idą tam i są kilka godzin z dziećmi. W przypadku takiej działalności jest to szczególnie ważne, by osoba pomagająca nie stwierdziła po jakimś czasie, że jej się nie chce, szkoda jej czasu. Dla ludzi, którzy przyzwyczaili się do jej obecności, byłoby to okrutniejsze, niż zostawienie ich samych od początku.
– Mam bardzo obowiązkowe dzieci, zawsze na nie mogę liczyć – cieszy się nauczycielka. – W tym roku mam pierwszaków z Pniewa. Jeden chłopiec mieszka 15 km za Długosiodłem, jak powie mi, że będzie, to zawsze jest.
Uczniowie pracowali przy organizacji Wigilii Miejskiej. Przygotowali stoły oraz łańcuch życzeń. Każdy uczestnik mógł napisać życzenia na kolorowej gwiazdce, a uczniowie wieszali je na choince. W tej akcji wzięło udział dziesięcioro młodych ludzi, którzy włączyli się również w śpiewanie kolęd z zespołem „Dromader”. Po zakończeniu imprezy uczniowie pomogli przy sprzątaniu placu oraz stołów, na których były potrawy wigilijne.
Ważnym i radosnym dla nich obowiązkiem są wizyty w przedszkolach. Maluchy są bardzo wdzięcznymi słuchaczami, chętnie biorą udział w zabawach i wspólnym śpiewaniu. Uczniowie nie tylko czytają bajki, również wymyślają gry i atrakcje, które przedszkolaki uwielbiają.
– Robiliśmy w tym roku bal karnawałowy w przedszkolu, chodziliśmy też na akcję „Cała Polska czyta dzieciom” i nie tylko czytaliśmy, była też gra na gitarze, nauka śpiewu, gry i zabawy – wymienia Danuta Przybysz. – Przedszkole zadzwoni, poprosi, i idziemy. Musiał się ten bal podobać, bo w czasie ferii szkoła podstawowa w Bielinie poprosiła o zorganizowanie takiego u nich i moje dzieci w ferie też przyjechały.
Mieszkańcy Wyszkowa niedawno mieli okazję widzieć uczniów podczas sprzedawania żonkili w niedzielę 17 kwietnia. Na jesieni posadzono osiemset cebulek w ramach akcji „Pola Nadziei”, w kwietniu kwiaty ścięto i sprzedawano przy kościele pw. św. Wojciecha i św. Idziego w Wyszkowie oraz w kościele w Leszczydole Nowinach. Ze sprzedaży kwiatów uzyskano 9 460 zł. Każda osoba, wrzucająca datek do puszki, otrzymywała jeden kwiat. W zeszłym roku hospicjum nie miało czym dojeżdżać do podopiecznych. Pieniądze wpłacono bezpośrednio do nich. W zeszłym roku zebrano 8 tys., Caritas dołożył środki od siebie i kupili samochód. W tym roku kwestowano na materace i inne rzeczy dla chorych leżących. Hospicjum wyszkowskie obejmuje pomocą nie tylko mieszkańców powiatu wyszkowskiego. Jeśli jest potrzeba, dojeżdżają też np. pod Ostrów Mazowiecką.
– Przy sprzedaży żonkili byłam bardzo wzruszona, najwięcej pieniędzy dają starsi ludzie, może dlatego, że wiedzą, jak to jest być chorym – zastanawia się Danuta Przybysz. – Młodzi często nas omijają. Była babcia, która wysupłała z chusteczki pieniądze i wrzuciła do puszki.

Trzeba chcieć pomagać
– Wolontariusz musi chcieć pomagać, ale są też dzieci, które nie wiedzą, o co chodzi, ale wchodzą w to, i szybko się uczą – mówi opiekunka o wymaganiach, które musi spełnić wolontariusz. – Mam chłopaka, który na początku był taki niesforny, nie myślał, nie szła mu nauka, myślałam, że już nic z niego nie będzie, nie nadawał się ani do nauki, ani do pracy. Gdy zaczął z nami pracować, zmienił się. Ostatnio zapytał mnie, czy na naszym terenie są niepełnosprawni, wymagający opieki, bo chciałby do nich chodzić. I niech mi teraz ktoś powie, że młodzież nie jest dobra.
Wolontariat ma swoją zakładkę na stronie szkolnej, podstronę prowadzą sami uczniowie – Klaudia Książek, Mateusz Chmiel i Bartłomiej Gałązka. Piszą notki, artykuły i dodają zdjęcia. Wolontariusze mogą liczyć na przychylność dyrekcji i nauczycieli. Poświęcają temu wiele czasu, jak mówi prowadząca koło, to nie jest zajęcie dla kogoś, kto chce skończyć pracę o 15.00.
– Zachętą dla młodzieży, oprócz samej świadomości bycia potrzebnym, jest np. wpis na świadectwie, dodatkowe punkty, liczone do egzaminów na studia, darmowe wycieczki, za które płaci dyrekcja i na które w pierwszej kolejności jedzie wolontariat – Danuta Przybysz wylicza korzyści bycia wolontariuszem. – Mają znaczki szkolne, które posiadają tylko nauczyciele i ci, którzy się angażują w życie szkoły. Młodzież lubi być nagradzana, chwalona, to ważne, że np. dostają dyplomy, są zauważani. Są działania, w których są niezastąpieni. Wykonują bardzo dużo zadań, przeznaczają na to naprawdę wiele czasu. Wiedzą, że ludzie to widzą, że jest to ważne. Zresztą, każdy – poza całą bezinteresownością – jest zadowolony, gdy jego wysiłek jest doceniany. Nasza dyrektor jest sprawiedliwa, widzi czyjś wysiłek. Ta praca daje mi wielką satysfakcję. Chce się żyć, gdy się widzi, jak młodzież chce pracować, po to chodzi się do pracy.
E.E.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta