Tu zostawiła swoje serce
(Zam: 08.03.2011 r., godz. 11.58)Wybitna nauczycielka, poświęcona lokalnej społeczności – tak do dziś żyjący uczniowie i członkowie rodziny mówią o Kazimierze Augustynowicz, patronce szkoły w Popowie Kościelnym. W przeddzień jej imienin, 3 marca w placówce zorganizowano uroczystość.
Szkoła w Popowie Kościelnym to niewielka placówka, którą prowadzi Nadbużańskie Towarzystwo Oświatowe „Moja Wieś”. Istnieje już 114 lat. W tej małej społeczności żyjącej w malowniczo położonej miejscowości pielęgnuje się lokalną historię. Jej ważnym elementem była działalność Kazimiery Augustynowicz, którą wspominano podczas ubiegłotygodniowej uroczystości. Wydarzenie rozpoczęło się od mszy odprawionej w krypcie kościelnej przez byłego proboszcza, ks. Cezarego Siemińskiego.
- Ciągle myślała, jak lepiej pracować dla dzieci, społeczności, w której żyła – mówił o Kazimierze Augustynowicz. – Zależało jej na dobru drugiego człowieka, czyniła to bezinteresownie, miała dobre serce. Chodzi bowiem o to, by drugiego człowieka próbować kochać – zwracał się do wiernych.
Jego słów słuchali uczniowie popowskiej szkoły, którzy pod przewodnictwem ks. proboszcza Remigiusza Stacherskiego śpiewali pieśni. W mszy uczestniczyli też nauczyciele, członkowie rodziny patronki.
Po mszy skierowali się na pobliski cmentarz, gdzie znajduje się grób Kazimiery Augustynowicz. Tam złożyli kwiaty i zapalili znicze.
Realizujmy swoje marzenia
Kazimiera Augustynowicz jest patronką szkoły w Popowie od 2007 r. Wyjątkowy zbieg okoliczności sprawił, że o tym fakcie dowiedziała się jej cioteczna wnuczka Zofia Sulgostowska, na co dzień archeolog, pracownik Polskiej Akademii Nauk. Jej brat usłyszał kiedyś czyjąś rozmowę na temat szkoły. Z. Sulgostowska wysłała list do placówki i tak zaczęła się jej przyjaźń ze szkolną społecznością. Z okazji czwartkowej uroczystości na ręce dyrektor Ewy Gajewskiej podarowała oprawione w ramkę historyczne zdjęcia związane z patronką.
Takich przyjaciół placówka w Popowie ma więcej. W spotkaniu, które odbyło się tego dnia wzięli udział także: cioteczny wnuk Kazimiery Augustynowicz Stanisław Szczamiński wraz z żoną Mirosławą, uczeń patronki Jan Gajewski, dyrektor warszawskiego Teatru Muzycznego Roma Wojciech Kępczyński, dzięki któremu dzieci wyjeżdżają na spektakle. Był też prezes Nadbużańskiego Towarzystwa Oświatowego „Moja Wieś” Mirosław Dąbrowski, była dyrektor szkoły Celina Żmijewska. Wszyscy słuchali prezentacji Zofii Sulgostowskiej, która mówiła o dokonaniach i życiu swojej ciotecznej babci.
- Była zamknięta, pobożna, wrażliwa na cudzą niedolę – mówiła o niej. – Jak każda młoda dziewczyna w owym czasie miała ambicję pisania poezji. Pisała pamiętnik, w którym przedstawiła m.in. swój wygląd – była średniego wzrostu, miała oczy szaro-zielone, ubierała się skromnie.
Wspominała ją jako patriotkę, z uniesieniem przeżywającą strajki 1905 r. Była emancypantką, która marzyła o tym, by się uczyć. Cel ten zrealizowała – była najlepiej wykształcona z dziewięciorga rodzeństwa. Prenumerowała książki, prasę. Najpierw zdobyła zawód w pracowniach krawieckich w Płońsku. W wieku dziewiętnastu lat przeniosła się do Warszawy, gdzie kształciła się dalej. W Zambskach otworzyła swoją pierwszą szkołę. Marzenie o szczęśliwym małżeństwie również się spełniło – w szkole w Popowie poznała Piotra Augustynowicza.
- Realizujmy swoje marzenia, pomimo trudnych warunków – zachęcała Zofia Sulgostowska. – Dla mnie jest ważne, że tu ciocia Kazia została doceniona, bo tu zostawiła swoje serce.
Dzieciom pokazywała zdjęcia, drzewo genealogiczne swojej rodziny itp. pamiątki.
Wybitnych nauczycieli pamięta się przez całe życie – udowodnił to dziewięćdziesięcioletni dziś Jan Gajewski, który naukę w popowskiej szkole rozpoczął w 1928 r. Recytował wiersze, m.in. ten, który przed laty dedykował Kazimierze Augustynowicz z okazji jej imienin. Tę świeżość umysłu słuchacze nagrodzili brawami. Zachęcony reakcją gość zaśpiewał piosenkę o Lwowie.
- Warto poznać swoją tradycję, miejsce w którym się mieszka – podsumował Wojciech Kępczyński.
J.P.
- Ciągle myślała, jak lepiej pracować dla dzieci, społeczności, w której żyła – mówił o Kazimierze Augustynowicz. – Zależało jej na dobru drugiego człowieka, czyniła to bezinteresownie, miała dobre serce. Chodzi bowiem o to, by drugiego człowieka próbować kochać – zwracał się do wiernych.
Jego słów słuchali uczniowie popowskiej szkoły, którzy pod przewodnictwem ks. proboszcza Remigiusza Stacherskiego śpiewali pieśni. W mszy uczestniczyli też nauczyciele, członkowie rodziny patronki.
Po mszy skierowali się na pobliski cmentarz, gdzie znajduje się grób Kazimiery Augustynowicz. Tam złożyli kwiaty i zapalili znicze.
Realizujmy swoje marzenia
Kazimiera Augustynowicz jest patronką szkoły w Popowie od 2007 r. Wyjątkowy zbieg okoliczności sprawił, że o tym fakcie dowiedziała się jej cioteczna wnuczka Zofia Sulgostowska, na co dzień archeolog, pracownik Polskiej Akademii Nauk. Jej brat usłyszał kiedyś czyjąś rozmowę na temat szkoły. Z. Sulgostowska wysłała list do placówki i tak zaczęła się jej przyjaźń ze szkolną społecznością. Z okazji czwartkowej uroczystości na ręce dyrektor Ewy Gajewskiej podarowała oprawione w ramkę historyczne zdjęcia związane z patronką.
Takich przyjaciół placówka w Popowie ma więcej. W spotkaniu, które odbyło się tego dnia wzięli udział także: cioteczny wnuk Kazimiery Augustynowicz Stanisław Szczamiński wraz z żoną Mirosławą, uczeń patronki Jan Gajewski, dyrektor warszawskiego Teatru Muzycznego Roma Wojciech Kępczyński, dzięki któremu dzieci wyjeżdżają na spektakle. Był też prezes Nadbużańskiego Towarzystwa Oświatowego „Moja Wieś” Mirosław Dąbrowski, była dyrektor szkoły Celina Żmijewska. Wszyscy słuchali prezentacji Zofii Sulgostowskiej, która mówiła o dokonaniach i życiu swojej ciotecznej babci.
- Była zamknięta, pobożna, wrażliwa na cudzą niedolę – mówiła o niej. – Jak każda młoda dziewczyna w owym czasie miała ambicję pisania poezji. Pisała pamiętnik, w którym przedstawiła m.in. swój wygląd – była średniego wzrostu, miała oczy szaro-zielone, ubierała się skromnie.
Wspominała ją jako patriotkę, z uniesieniem przeżywającą strajki 1905 r. Była emancypantką, która marzyła o tym, by się uczyć. Cel ten zrealizowała – była najlepiej wykształcona z dziewięciorga rodzeństwa. Prenumerowała książki, prasę. Najpierw zdobyła zawód w pracowniach krawieckich w Płońsku. W wieku dziewiętnastu lat przeniosła się do Warszawy, gdzie kształciła się dalej. W Zambskach otworzyła swoją pierwszą szkołę. Marzenie o szczęśliwym małżeństwie również się spełniło – w szkole w Popowie poznała Piotra Augustynowicza.
- Realizujmy swoje marzenia, pomimo trudnych warunków – zachęcała Zofia Sulgostowska. – Dla mnie jest ważne, że tu ciocia Kazia została doceniona, bo tu zostawiła swoje serce.
Dzieciom pokazywała zdjęcia, drzewo genealogiczne swojej rodziny itp. pamiątki.
Wybitnych nauczycieli pamięta się przez całe życie – udowodnił to dziewięćdziesięcioletni dziś Jan Gajewski, który naukę w popowskiej szkole rozpoczął w 1928 r. Recytował wiersze, m.in. ten, który przed laty dedykował Kazimierze Augustynowicz z okazji jej imienin. Tę świeżość umysłu słuchacze nagrodzili brawami. Zachęcony reakcją gość zaśpiewał piosenkę o Lwowie.
- Warto poznać swoją tradycję, miejsce w którym się mieszka – podsumował Wojciech Kępczyński.
J.P.
Komentarze
Duszynska z domu Tomaszewska
Dodane przez Danuta, w dniu 30.05.2012 r., godz. 15.41
Z ogromna przyjemnoscia przeczytalam historie szkoly w Popowie Koscielnym. Tak sie sklada, ze ja rowniez bylam uczennica tej szkoly w okresie od 1955 - 1960, czyli do piatej klasy wlacznie. Owczesnym dyrektorem szkoly byl Pan Dawidczyk. Pamietam i stara szkole, kolo ktorej byl nasz dom i nowa, do ktorej uczeszczalam. Zapomnialam juz nazwisk nauczycieli, ale pamietam, czego nas uczyli. To z tej szkoly wynioslam swoja milosc do czytania i recytacji wierszy do tego stopnia, ze teraz pisze je sama. Zycze szkole dalszych osiagniec, a ambitnym nauczycielom i rodzicom serdecznie gratuluje. /Moze to nie ta sama osoba, ale Pan Jan Gajewski zamieszkaly w Popowie Parcele byl naszym sasiadem/.
Dodane przez Danuta, w dniu 30.05.2012 r., godz. 15.41
Z ogromna przyjemnoscia przeczytalam historie szkoly w Popowie Koscielnym. Tak sie sklada, ze ja rowniez bylam uczennica tej szkoly w okresie od 1955 - 1960, czyli do piatej klasy wlacznie. Owczesnym dyrektorem szkoly byl Pan Dawidczyk. Pamietam i stara szkole, kolo ktorej byl nasz dom i nowa, do ktorej uczeszczalam. Zapomnialam juz nazwisk nauczycieli, ale pamietam, czego nas uczyli. To z tej szkoly wynioslam swoja milosc do czytania i recytacji wierszy do tego stopnia, ze teraz pisze je sama. Zycze szkole dalszych osiagniec, a ambitnym nauczycielom i rodzicom serdecznie gratuluje. /Moze to nie ta sama osoba, ale Pan Jan Gajewski zamieszkaly w Popowie Parcele byl naszym sasiadem/.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl