Przystanki są, lecz nie (wszystkich) cieszą
(Zam: 01.10.2014 r., godz. 17.57)Dziewięć nowych wiat przystankowych stanęło w kilku punktach gminy Zabrodzie. Okazało się, że inicjatywa – choć z założenia dobra – znów podzieliła radnych. Dali temu wyraz na ostatniej sesji, która odbyła się 11 września.
Przyczynkiem do dyskusji okazały się niejasne, według niektórych radnych, czynniki, którymi kierowano się przy wyborze miejsc na lokalizację przystanków. Dwie nowe wiaty pojawiły się w Anastazewie i Głuchach, a po jednej w Basinowie, Kicinach, Mościskach, Gaju i Wysychach. Łączna kwota, którą gmina przeznaczyła na tę inwestycję to 34 440 zł, co oznacza, że średnio jedna wiata kosztowała prawie 3 827 zł.
– Kto rządzi tymi przystankami? Najpierw było obiecane, że pojawią się w każdej miejscowości, a teraz się okazuje, że w jednych miejscowościach postawiono po dwa przystanki, a w innych wcale – pytał sołtys Podgaci Zbigniew Borowski.
Jak powiedział Tadeusz Michalik, kwota przeznaczona na wiaty została wykorzystana pozostawiając jednocześnie nadzieję na to, że przystanki pojawią się też w innych miejscowościach.
– Nie na jednym roku kończy się sprawa przystanków – próbował uspokoić emocje.
Podobne zastrzeżenia co do lokalizacji wiat miał radny i sołtys Mościsk Mirosław Ołdak.
– Ja akurat byłem za tym, żeby u mnie przystanku nie robić – deklarował radny. – U mnie jest budynek szkolny, dzieci mają właściwie dziesięć kroków do miejsca, gdzie można się skryć, gdy deszcz pada. Faktycznie nie ma tam okien, nie ma drzwi, ale na głowę nie leci, bo jest dach. Jeszcze przez rok, czy dwa dzieci mogłyby tam przebywać, a w to miejsce skorzystaliby inni.
Powody takich a nie innych lokalizacji wyjaśnił zastępca przewodniczącego Rady.
– Przy wyborze kierowaliśmy się tym, gdzie jest wsiadających dzieci powyżej pięciu, tam w pierwszej kolejności powinniśmy ustawić przystanek. W Anastazewie na pierwszym przystanku wsiada ośmioro dzieci, a na drugim dziesięcioro – mówi Wacław Sternik.
Gmina ma w planach postawienie kolejnych przystanków, ale musi na to zebrać fundusze. Gdy już się to stanie, wiaty będą zamontowane w kolejnych miejscowościach – wymienia się tu między innymi Płatków i Obrąb.
– Byłem w Mościskach, rozmawiałem z sąsiadami i powiedzieli, że chcą przystanek, bo budynek po byłej szkole to melina – tak Wacław Sternik zareagował na słowa sołtysa Mościsk. – Jeśli są uwagi, to może niech mieszkańcy się wypowiedzą. Mogą przecież napisać pismo, że nie chcą przystanków. Będzie koniec tematu.
– Jeżeli pan wychodzi z założenia, że w danej miejscowości jest dwoje dzieci, to bez sensu wobec tego puszczać tamtędy autobus – kontrował radny Ryszard Kostrzewa.
Wójt uważa jednak, że lokalizacje przystanków zostały dobrane we właściwy sposób.
– Proponujecie państwo jeden przystanek w każdej wsi. Odniosę się wobec tego do miejscowości Głuchy, gdzie jeden przystanek jest w centrum wsi, a drugi za wiaduktem. Który z nich mamy odebrać i postawić w inne miejsce? – pytał Tadeusz Michalik. – Jeśli przystanek w Mościskach jest niepotrzebny, choć mieszkańcy mają zupełnie inne zdanie, to może on zostać przeniesiony do innej miejscowości.
Radnych opozycyjnych interesowało też, dlaczego to Wacław Sternik otrzymał uprawnienia do dysponowania wiatami.
– Bo wy się nie interesowaliście – odpowiedział przewodniczący, co wywołało śmiech na sali obrad.
Radny Mirosław Ołdak uważa jednak, że sporne lokalizacje przystanków to konsekwencja braku rozmowy z przedstawicielami poszczególnych sołectw.
– Okazuje się, że wójt nie kontaktuje się nie tylko ze mną, ale też z innymi sołtysami. Mamy więc tę demokrację, czy nie mamy? – pytał.
Głosy sprzeciwu ze strony radnych to nie jedyne problemy związane z przystankami, z którymi musi się zmierzyć Tadeusz Michalik. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nakazała bowiem gminie demontaż przepustu, który ta umieściła w małym rowie należącym do GDDKiA bez jej zgody, a sąsiadującym z gminną działką, na której stoi jedna z wiat.
A.B.
– Kto rządzi tymi przystankami? Najpierw było obiecane, że pojawią się w każdej miejscowości, a teraz się okazuje, że w jednych miejscowościach postawiono po dwa przystanki, a w innych wcale – pytał sołtys Podgaci Zbigniew Borowski.
Jak powiedział Tadeusz Michalik, kwota przeznaczona na wiaty została wykorzystana pozostawiając jednocześnie nadzieję na to, że przystanki pojawią się też w innych miejscowościach.
– Nie na jednym roku kończy się sprawa przystanków – próbował uspokoić emocje.
Podobne zastrzeżenia co do lokalizacji wiat miał radny i sołtys Mościsk Mirosław Ołdak.
– Ja akurat byłem za tym, żeby u mnie przystanku nie robić – deklarował radny. – U mnie jest budynek szkolny, dzieci mają właściwie dziesięć kroków do miejsca, gdzie można się skryć, gdy deszcz pada. Faktycznie nie ma tam okien, nie ma drzwi, ale na głowę nie leci, bo jest dach. Jeszcze przez rok, czy dwa dzieci mogłyby tam przebywać, a w to miejsce skorzystaliby inni.
Powody takich a nie innych lokalizacji wyjaśnił zastępca przewodniczącego Rady.
– Przy wyborze kierowaliśmy się tym, gdzie jest wsiadających dzieci powyżej pięciu, tam w pierwszej kolejności powinniśmy ustawić przystanek. W Anastazewie na pierwszym przystanku wsiada ośmioro dzieci, a na drugim dziesięcioro – mówi Wacław Sternik.
Gmina ma w planach postawienie kolejnych przystanków, ale musi na to zebrać fundusze. Gdy już się to stanie, wiaty będą zamontowane w kolejnych miejscowościach – wymienia się tu między innymi Płatków i Obrąb.
– Byłem w Mościskach, rozmawiałem z sąsiadami i powiedzieli, że chcą przystanek, bo budynek po byłej szkole to melina – tak Wacław Sternik zareagował na słowa sołtysa Mościsk. – Jeśli są uwagi, to może niech mieszkańcy się wypowiedzą. Mogą przecież napisać pismo, że nie chcą przystanków. Będzie koniec tematu.
– Jeżeli pan wychodzi z założenia, że w danej miejscowości jest dwoje dzieci, to bez sensu wobec tego puszczać tamtędy autobus – kontrował radny Ryszard Kostrzewa.
Wójt uważa jednak, że lokalizacje przystanków zostały dobrane we właściwy sposób.
– Proponujecie państwo jeden przystanek w każdej wsi. Odniosę się wobec tego do miejscowości Głuchy, gdzie jeden przystanek jest w centrum wsi, a drugi za wiaduktem. Który z nich mamy odebrać i postawić w inne miejsce? – pytał Tadeusz Michalik. – Jeśli przystanek w Mościskach jest niepotrzebny, choć mieszkańcy mają zupełnie inne zdanie, to może on zostać przeniesiony do innej miejscowości.
Radnych opozycyjnych interesowało też, dlaczego to Wacław Sternik otrzymał uprawnienia do dysponowania wiatami.
– Bo wy się nie interesowaliście – odpowiedział przewodniczący, co wywołało śmiech na sali obrad.
Radny Mirosław Ołdak uważa jednak, że sporne lokalizacje przystanków to konsekwencja braku rozmowy z przedstawicielami poszczególnych sołectw.
– Okazuje się, że wójt nie kontaktuje się nie tylko ze mną, ale też z innymi sołtysami. Mamy więc tę demokrację, czy nie mamy? – pytał.
Głosy sprzeciwu ze strony radnych to nie jedyne problemy związane z przystankami, z którymi musi się zmierzyć Tadeusz Michalik. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nakazała bowiem gminie demontaż przepustu, który ta umieściła w małym rowie należącym do GDDKiA bez jej zgody, a sąsiadującym z gminną działką, na której stoi jedna z wiat.
A.B.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl