Wicestarosta odpowiada, jak jeździć
(Zam: 23.04.2014 r., godz. 18.00)Z jaką prędkością jeździć po powiatowych drogach – zastanawiają się niektórzy mieszkańcy gminy Somianka, bo według nich sprawa nie jest taka oczywista. W nr 7 Informatora Duszpasterskiego Parafii Narodzenia NMP w Popowie Kościelnym „Zwiastun” został opublikowany ciekawy list Piotra Szczęsnego,
w którym podnosi argumenty co do relatywności prędkości, z jaką należy się poruszać po kilku powiatowych drogach w Somiance.
Uważa, że szybkość jazdy po tak zwanej „autostradzie nadbużańskiej” zależy od tego, z której strony się jedzie: „Zacznę od Popowa Parceli. Prawie na całej długości „autostrady” w tej miejscowości jest ograniczenie do 40 km/h. Jest to pewnie zapomniana pozostałość po czasach, gdy w tej miejscowości nie było chodnika. Myślę, że dobrze jednak, że to ograniczenie zostało. Gorzej jest z Jankami. Niby wszystko proste, tam gdzie są tablice teren zabudowany to wiadomo 50 km/h, a tam gdzie znaku brak, to 90 km/h. Ale dlaczego część Janek od strony Popowa jest terenem zabudowanym, a druga część nie? Przecież druga część miejscowości jest nawet technicznie trudniejsza do jazdy (ślepy zakręt, brak chodnika, płot blisko jezdni, mostek i kręty odcinek). Najłatwiej rozeznać sprawę prędkości w Jackowie Górnym. Nie jest to teren zabudowany (brak tablic białych przy wjeździe do miejscowości), dozwolone jest więc 90 km/h, oczywiście z wyłączeniem odcinka z progami przy szkole, gdzie jest znak ograniczający prędkość do 30 km/h. A kto zgadnie z jaką prędkością można jeździć przez Jackowo Dolne? Jest to sytuacja dziwniejsza niż w Popowie Kościelnym. Co prawda, jadąc od strony Somianki można dojść do wniosku, że jest to teren zabudowany, bo przed Jasieńcem jest odpowiedni znak drogowy i nie jest on nigdzie odwołany, ale w międzyczasie są skrzyżowania z drogami asfaltowymi, co może dodać parę dodatkowych możliwości. Jadąc od strony Popowa mamy sprawę prostą, jest tylko zielona tablica miejscowości, możemy jechać 90 km/h. Jeszcze prościej jest, gdy jedziemy od strony Jackowa Górnego, nie dość, że Jackowo Dolne nie jest oznakowane jako teren zabudowany, to brak jest również jakiejkolwiek informacji, że jest to miejscowość (brak zielonej tablicy z nazwą miejscowości). Uważam, że we wszystkich naszych wsiach powinien być znak mówiący, że jest to teren zabudowany. A tam, gdzie brak chodnika, powinno być ograniczenie do 40 km/h. W miejscach przy placach zabaw muszą być tablice informujące o możliwości spotkania dzieci na drodze (dziewczynka z lizakiem). Życzyłbym sobie, by urzędnicy Pana Starosty oderwali się któregoś pięknego dnia od swoich biurek i sprawdzili jak to jest w terenie z oznakowaniem dróg”.
– Rokrocznie notujemy uszkodzenie i kradzież kilkudziesięciu znaków drogowych. Niestety, nie możemy objeżdżać codziennie 300 kilometrów dróg, ale staramy się bardzo szybko reagować na sygnały z terenu, np. od wójta, sołtysów, czy mieszkańców – wyjaśnia wicestarosta Zdzisław Bocian. – Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że znak został skradziony, to uzupełniamy go natychmiast, jeśli to nie jest zbyt kosztowne. Jeśli jednak jest to dużo większy wydatek, to w ciągu jednego lub półtora miesiąca staramy się to załatwić.
Równocześnie Zdzisław Bocian zapewnia, że znaki na pewno były w opisanych przez Piotra Szczęsnego miejscach i do zasad ruchu drogowego stosować się trzeba.
– Brak znaku nie zwalnia kierowcy z wiedzy, że znajduje się w terenie zabudowanym – uważa wicestarosta.
Powstaje pytanie, skąd wobec tego czerpać wiedzę, skoro według obecnie obowiązującej ustawy Prawo o ruchu drogowym obszar zabudowany traktowany jest jako „obszar oznaczony odpowiednimi znakami drogowymi”, czyli początek obszaru wyznacza znak D-42 (biała tablica z czarnymi zabudowaniami), a koniec znak D-43 (przekreślona biała tablica z czarnymi zabudowaniami). Owszem, można polegać na logice. W dalszym ciągu też wielu kierowców uważa, że obszar zabudowany wyznaczają zielone tablice z nazwą miejscowości. Zapewne znajdziemy też takich, którzy wciąż opierają się na ustaleniach z lat 70. XX wieku, definiujących obszar zabudowany jako ten, na którym znajdują się co najmniej trzy zabudowania w odległości nie większej niż 15 m od drogi.
A.B.
Uważa, że szybkość jazdy po tak zwanej „autostradzie nadbużańskiej” zależy od tego, z której strony się jedzie: „Zacznę od Popowa Parceli. Prawie na całej długości „autostrady” w tej miejscowości jest ograniczenie do 40 km/h. Jest to pewnie zapomniana pozostałość po czasach, gdy w tej miejscowości nie było chodnika. Myślę, że dobrze jednak, że to ograniczenie zostało. Gorzej jest z Jankami. Niby wszystko proste, tam gdzie są tablice teren zabudowany to wiadomo 50 km/h, a tam gdzie znaku brak, to 90 km/h. Ale dlaczego część Janek od strony Popowa jest terenem zabudowanym, a druga część nie? Przecież druga część miejscowości jest nawet technicznie trudniejsza do jazdy (ślepy zakręt, brak chodnika, płot blisko jezdni, mostek i kręty odcinek). Najłatwiej rozeznać sprawę prędkości w Jackowie Górnym. Nie jest to teren zabudowany (brak tablic białych przy wjeździe do miejscowości), dozwolone jest więc 90 km/h, oczywiście z wyłączeniem odcinka z progami przy szkole, gdzie jest znak ograniczający prędkość do 30 km/h. A kto zgadnie z jaką prędkością można jeździć przez Jackowo Dolne? Jest to sytuacja dziwniejsza niż w Popowie Kościelnym. Co prawda, jadąc od strony Somianki można dojść do wniosku, że jest to teren zabudowany, bo przed Jasieńcem jest odpowiedni znak drogowy i nie jest on nigdzie odwołany, ale w międzyczasie są skrzyżowania z drogami asfaltowymi, co może dodać parę dodatkowych możliwości. Jadąc od strony Popowa mamy sprawę prostą, jest tylko zielona tablica miejscowości, możemy jechać 90 km/h. Jeszcze prościej jest, gdy jedziemy od strony Jackowa Górnego, nie dość, że Jackowo Dolne nie jest oznakowane jako teren zabudowany, to brak jest również jakiejkolwiek informacji, że jest to miejscowość (brak zielonej tablicy z nazwą miejscowości). Uważam, że we wszystkich naszych wsiach powinien być znak mówiący, że jest to teren zabudowany. A tam, gdzie brak chodnika, powinno być ograniczenie do 40 km/h. W miejscach przy placach zabaw muszą być tablice informujące o możliwości spotkania dzieci na drodze (dziewczynka z lizakiem). Życzyłbym sobie, by urzędnicy Pana Starosty oderwali się któregoś pięknego dnia od swoich biurek i sprawdzili jak to jest w terenie z oznakowaniem dróg”.
– Rokrocznie notujemy uszkodzenie i kradzież kilkudziesięciu znaków drogowych. Niestety, nie możemy objeżdżać codziennie 300 kilometrów dróg, ale staramy się bardzo szybko reagować na sygnały z terenu, np. od wójta, sołtysów, czy mieszkańców – wyjaśnia wicestarosta Zdzisław Bocian. – Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że znak został skradziony, to uzupełniamy go natychmiast, jeśli to nie jest zbyt kosztowne. Jeśli jednak jest to dużo większy wydatek, to w ciągu jednego lub półtora miesiąca staramy się to załatwić.
Równocześnie Zdzisław Bocian zapewnia, że znaki na pewno były w opisanych przez Piotra Szczęsnego miejscach i do zasad ruchu drogowego stosować się trzeba.
– Brak znaku nie zwalnia kierowcy z wiedzy, że znajduje się w terenie zabudowanym – uważa wicestarosta.
Powstaje pytanie, skąd wobec tego czerpać wiedzę, skoro według obecnie obowiązującej ustawy Prawo o ruchu drogowym obszar zabudowany traktowany jest jako „obszar oznaczony odpowiednimi znakami drogowymi”, czyli początek obszaru wyznacza znak D-42 (biała tablica z czarnymi zabudowaniami), a koniec znak D-43 (przekreślona biała tablica z czarnymi zabudowaniami). Owszem, można polegać na logice. W dalszym ciągu też wielu kierowców uważa, że obszar zabudowany wyznaczają zielone tablice z nazwą miejscowości. Zapewne znajdziemy też takich, którzy wciąż opierają się na ustaleniach z lat 70. XX wieku, definiujących obszar zabudowany jako ten, na którym znajdują się co najmniej trzy zabudowania w odległości nie większej niż 15 m od drogi.
A.B.
Komentarze
Dodane przez Mieszkaniec, w dniu 23.04.2014 r., godz. 18.47
Pan Wicestarosta zawsze potrafił zabłysnąć:)
Pan Wicestarosta zawsze potrafił zabłysnąć:)
Dodane przez przypadkiem tu jestem, w dniu 23.04.2014 r., godz. 22.46
NIK już wydała stosowny raport o oznakowaiu dróg.
NIK już wydała stosowny raport o oznakowaiu dróg.
Dodane przez jjjj, w dniu 23.04.2014 r., godz. 23.18
Brawo Jasiu,
Brawo Jasiu,
Wicestarosta- fachowiec od wszystkiego?
Dodane przez Tadeusz, w dniu 27.04.2014 r., godz. 21.35
Wiecie Państwo, że Wicestarosta sądzi, że potrafi wszystko i ma szeroką wiedzę w każdej dziedzinie. Jeżeli jednak zdarzy się , że czegoś nie wie, to wychodzi z beztroskiego założenia, że rozmówca nie jest zbyt bystry, więc wystarczy zagadać go pustym słowem, bez składu i ładu, i bez poparcia w faktach. Być może dlatego wychodzi z założenia, że jest w stanie nadzorować jednocześnie Wydział Dróg Publicznych i Wydział Edukacji. Szkoda tylko, że nie ma to poparcia w wiedzy faktycznej Wicestarosty, dlatego też nadzór nad oboma wydziałami jest byle jaki. Zakres i dziedzina obu wydziałów są dalekie od siebie i nie da się być fachowcem od oświaty i dróg jednocześnie! Więc co zrobić, aby uzdrowić oświatę tak, aby absolwenci mieli pracę, a drogi zostały naprawione małym kosztem? Wicestarosta widocznie stworzył teorię bliskiej zależności tych wydziałów. Chyba każdy z Państwa słyszał kiedyś od rodziców: "jak nie będziesz się uczył, to będziesz ulicę zamiatać". Zapewne te słowa były natchnieniem dla Wicestarosty, gdyż na tym polega jego teoria zależności i współpracy obu wydziałów, ponieważ nasi absolwenci po skończeniu szkół będą sprzątać powiatowe ulice, które nadzoruje Wicestarosta - czyli praca zapewniona, bo dróg w powiecie jest dużo i jest co na nich robić.
Dodane przez Tadeusz, w dniu 27.04.2014 r., godz. 21.35
Wiecie Państwo, że Wicestarosta sądzi, że potrafi wszystko i ma szeroką wiedzę w każdej dziedzinie. Jeżeli jednak zdarzy się , że czegoś nie wie, to wychodzi z beztroskiego założenia, że rozmówca nie jest zbyt bystry, więc wystarczy zagadać go pustym słowem, bez składu i ładu, i bez poparcia w faktach. Być może dlatego wychodzi z założenia, że jest w stanie nadzorować jednocześnie Wydział Dróg Publicznych i Wydział Edukacji. Szkoda tylko, że nie ma to poparcia w wiedzy faktycznej Wicestarosty, dlatego też nadzór nad oboma wydziałami jest byle jaki. Zakres i dziedzina obu wydziałów są dalekie od siebie i nie da się być fachowcem od oświaty i dróg jednocześnie! Więc co zrobić, aby uzdrowić oświatę tak, aby absolwenci mieli pracę, a drogi zostały naprawione małym kosztem? Wicestarosta widocznie stworzył teorię bliskiej zależności tych wydziałów. Chyba każdy z Państwa słyszał kiedyś od rodziców: "jak nie będziesz się uczył, to będziesz ulicę zamiatać". Zapewne te słowa były natchnieniem dla Wicestarosty, gdyż na tym polega jego teoria zależności i współpracy obu wydziałów, ponieważ nasi absolwenci po skończeniu szkół będą sprzątać powiatowe ulice, które nadzoruje Wicestarosta - czyli praca zapewniona, bo dróg w powiecie jest dużo i jest co na nich robić.
Dodane przez Święta Rodzina, w dniu 27.04.2014 r., godz. 22.44
A na chucpie z p. Trzaskową więcej stracił niż zyskał. Bedziemy mu to pamietali, tak jak i jego wspólnikom duetowi WaldUla - Sobczakowi i Mikołajczykowej.
A na chucpie z p. Trzaskową więcej stracił niż zyskał. Bedziemy mu to pamietali, tak jak i jego wspólnikom duetowi WaldUla - Sobczakowi i Mikołajczykowej.
Dodane przez Zakręcony, w dniu 28.04.2014 r., godz. 20.21
Na pewno po trzeźwemu!!!!
Na pewno po trzeźwemu!!!!
Dodane przez Drogowiec, w dniu 03.06.2014 r., godz. 12.02
Fakt faktem, żę w całym powiecie stawia się znaki jak sie chce i kiedy sie chce. Brak projektów organizacji ruchu na drogach. Czasami stoją po dwa identyczne znaki jeden w odległości od drugiego do 100m. Brak jest jakiegokolwiek zarządu nad organizacją choć to sprawa powinna być priorytetowa. A na drogach gminnych nad którymi nadzór też ma starosta wójtowie stawiają co chcą i kiedy chcą. Nikt tego nie kontroluje.
Fakt faktem, żę w całym powiecie stawia się znaki jak sie chce i kiedy sie chce. Brak projektów organizacji ruchu na drogach. Czasami stoją po dwa identyczne znaki jeden w odległości od drugiego do 100m. Brak jest jakiegokolwiek zarządu nad organizacją choć to sprawa powinna być priorytetowa. A na drogach gminnych nad którymi nadzór też ma starosta wójtowie stawiają co chcą i kiedy chcą. Nikt tego nie kontroluje.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl