Latem wzmożone kontrole Sanepidu
(Zam: 04.09.2013 r., godz. 10.30)Synoptycy przewidują, że jeszcze we wrześniu będziemy cieszyć się ciepłą i słoneczną pogodą z temperaturami w granicach 25 stopni. Ciepło dobrze służy ludziom, jednak produktom spożywczym już niekoniecznie.
Kwaśne produkty nabiałowe czy nieświeża wędlina – takie niespodzianki mogą nas spotkać po powrocie ze sklepu w upalną pogodę. O ile cena tych produktów może być kusząca, bo pozwala zatrzymać w portfelu kilka złotych, to w ogólnym bilansie wyniesie nas dużo więcej – utratę zdrowia. Inspektorzy Sanepidu w lecie szczególnie uważnie przyglądają się sklepom oferującym żywność, nie pomijają też straganów.
Nabiał, mięso i ryby – tylko w chłodni
- W okresie letnim rutynowo prowadzimy wzmożony nadzór w punktach, które zajmują się produkcją lub obrotem żywności. Pory roku kreują sposób prowadzonego przez nas nadzoru, bo też czas wprowadzania tych produktów do obrotu jest różny – wyjaśnia dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej Tomasz Liwartowski. – Większy nadzór szczególnie dotyczy tych produktów, które wymagają zachowania ciągłości łańcucha chłodniczego.
Latem więc inspektorzy sprawdzają nie tylko daty ważności produktów, ich jakość, czy prawidłowe oznakowanie. Uważnie kontrolują też warunki przechowywania w hali sklepowej, na ukrytym dla oka zapleczu, podczas transportu.
- Szczególną uwagę zwracamy na te artykuły, które są sprzedawane w detalu, jako tak zwane produkty świeże – dzielone, na wagę, porcjowane i nieprzetworzone – mówi T. Liwartowski. – W sklepie te produkty mogą leżeć w chłodni, dlatego sprawdzamy też w jakich warunkach żywność została przewieziona od hurtownika czy producenta.
Niestety, latem nawet świeże mięso czy nabiał może się szybko popsuć, gdy choć na chwilę zostanie wystawione na działanie słońca i wyższych temperatur. Wówczas wydzielają się toksyczne substancje, które mogą powodować bolesne zatrucia pokarmowe – mdłości, wymioty, biegunka mogą na wiele godzin, a czasami nawet na kilka dni uprzykrzyć życie. Dlatego tak ważne jest kupowanie żywności w sprawdzonych, bezpiecznych miejscach. Latem też lepiej zrezygnować z zakupu gotowego, mielonego mięsa, a zamiast tego poprosić o zmielenie fragmentu w sklepie lub zainwestować we własną maszynkę. Na pewno będzie bezpieczniej.
Warzywa i sprzedawca też mogą zaszkodzić
Osoby kupujące warzywa i owoce na targowiskach uważają, że są one po prostu świeższe. Jednak nie możemy mówić o ich świeżości, kiedy przez cały gorący dzień prażą się na słońcu. Już wtedy zaczynają się w nich procesy gnilne, które też mogą spowodować chorobę. Do tego trzeba pamiętać, że wysoka temperatura powoduje utratę wartości odżywczych i witamin.
- Zwykle stwierdzam, że warunki sanitarno- higieniczne w sklepach są zdecydowanie korzystniejsze niż na targowiskach – po prostu lepsze. Co oczywiście nie znaczy, że sprzedaż targowiskowa jest czymś nielegalnym – tłumaczy dyrektor wyszkowskiego Sanepidu. – Zachęcam jednak, by każda z osób, która kupuje na straganie zwracała uwagę na warunki w jakich są te artykuły przechowywane.
T. Liwartowski uważa, że warunki sanitarne na wyszkowskim targowisku są dużo lepsze niż jeszcze kilka lat temu.
- Nastąpiła zdecydowana poprawa. Kioski, które w tej chwili tam funkcjonują, są godne polecenia i mówię to z całą świadomością.
W sklepach sprawa jest o tyle korzystniejsza, że warzywa muszą mieć specjalnie wydzielone miejsce na hali sklepowej – nie mogą leżeć w bliskości produktów, które mogłyby im zaszkodzić. W przypadku sprzedaży „pod chmurką” takich obostrzeń nie ma.
- Stoiska warzyw i owoców w punktach handlowych muszą być w określonych miejscach, by w sposób bezpośredni nie mogło nastąpić zanieczyszczenie i by uniknąć wpływu migracji zapachów z sąsiadujących produktów, na przykład chemii gospodarstwa domowego – wyjaśnia T. Liwartowski.
Latem personel sklepowy też może zafundować nam zatrucie. Nieodpowiednia higiena, brak nawyku częstego mycia rąk, podawanie wędliny czy sera bez rękawic, a przyjmowanie pieniędzy z założonymi – niestety, takie przypadki wciąż się jeszcze zdarzają. Co wobec tego ma zrobić klient, gdy jest świadkiem takiej sytuacji? Zdaniem dyrektora PSSE – działać.
- Zwrócić uwagę – to po pierwsze. A po drugie – powiadomić nas o tym, czy przychodząc osobiście, wysyłając maila, czy dzwoniąc, pamiętając o podaniu swoich danych personalnych. My, mając dane, poinformujemy taką osobę o wynikach podjętych działań.
Owad krzywdy nie zrobi
Latem szczególnie wzrasta ekspansja owadów. Komary, muchy, osy – nigdy nie wiadomo, co mogło usiąść na zjadanej właśnie bułce czy pączku. Inspektorzy Sanepid-u stanowczo stwierdzają, że w sklepach nie powinno być żadnych owadów, stąd też skrupulatnie egzekwują, by w punktach handlowych były zamontowane lampy owadobójcze oraz plastikowe osłony na pojemniki, w których znajduje się pieczywo.
- Jeszcze dwa, trzy lata temu w żadnym sklepie nie można się było dopatrzeć się takiego zabezpieczenia na półkach z artykułami piekarniczo-cukierniczymi. Teraz są. Udało się nam to wyegzekwować.
Czy wobec tego mamy się czego obawiać, gdy zjemy produkt, po którym wcześniej „coś” chodziło?
- Z punktu widzenia zagrożenia zdrowia, w sensie epidemiologicznym, czy zakażenia żywności, owady typu muszka owocówka, mucha domowa czy osa nie są wektorami chorób – uspokaja dyrektor Tomasz Liwartowski.
A.B.
Nabiał, mięso i ryby – tylko w chłodni
- W okresie letnim rutynowo prowadzimy wzmożony nadzór w punktach, które zajmują się produkcją lub obrotem żywności. Pory roku kreują sposób prowadzonego przez nas nadzoru, bo też czas wprowadzania tych produktów do obrotu jest różny – wyjaśnia dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej Tomasz Liwartowski. – Większy nadzór szczególnie dotyczy tych produktów, które wymagają zachowania ciągłości łańcucha chłodniczego.
Latem więc inspektorzy sprawdzają nie tylko daty ważności produktów, ich jakość, czy prawidłowe oznakowanie. Uważnie kontrolują też warunki przechowywania w hali sklepowej, na ukrytym dla oka zapleczu, podczas transportu.
- Szczególną uwagę zwracamy na te artykuły, które są sprzedawane w detalu, jako tak zwane produkty świeże – dzielone, na wagę, porcjowane i nieprzetworzone – mówi T. Liwartowski. – W sklepie te produkty mogą leżeć w chłodni, dlatego sprawdzamy też w jakich warunkach żywność została przewieziona od hurtownika czy producenta.
Niestety, latem nawet świeże mięso czy nabiał może się szybko popsuć, gdy choć na chwilę zostanie wystawione na działanie słońca i wyższych temperatur. Wówczas wydzielają się toksyczne substancje, które mogą powodować bolesne zatrucia pokarmowe – mdłości, wymioty, biegunka mogą na wiele godzin, a czasami nawet na kilka dni uprzykrzyć życie. Dlatego tak ważne jest kupowanie żywności w sprawdzonych, bezpiecznych miejscach. Latem też lepiej zrezygnować z zakupu gotowego, mielonego mięsa, a zamiast tego poprosić o zmielenie fragmentu w sklepie lub zainwestować we własną maszynkę. Na pewno będzie bezpieczniej.
Warzywa i sprzedawca też mogą zaszkodzić
Osoby kupujące warzywa i owoce na targowiskach uważają, że są one po prostu świeższe. Jednak nie możemy mówić o ich świeżości, kiedy przez cały gorący dzień prażą się na słońcu. Już wtedy zaczynają się w nich procesy gnilne, które też mogą spowodować chorobę. Do tego trzeba pamiętać, że wysoka temperatura powoduje utratę wartości odżywczych i witamin.
- Zwykle stwierdzam, że warunki sanitarno- higieniczne w sklepach są zdecydowanie korzystniejsze niż na targowiskach – po prostu lepsze. Co oczywiście nie znaczy, że sprzedaż targowiskowa jest czymś nielegalnym – tłumaczy dyrektor wyszkowskiego Sanepidu. – Zachęcam jednak, by każda z osób, która kupuje na straganie zwracała uwagę na warunki w jakich są te artykuły przechowywane.
T. Liwartowski uważa, że warunki sanitarne na wyszkowskim targowisku są dużo lepsze niż jeszcze kilka lat temu.
- Nastąpiła zdecydowana poprawa. Kioski, które w tej chwili tam funkcjonują, są godne polecenia i mówię to z całą świadomością.
W sklepach sprawa jest o tyle korzystniejsza, że warzywa muszą mieć specjalnie wydzielone miejsce na hali sklepowej – nie mogą leżeć w bliskości produktów, które mogłyby im zaszkodzić. W przypadku sprzedaży „pod chmurką” takich obostrzeń nie ma.
- Stoiska warzyw i owoców w punktach handlowych muszą być w określonych miejscach, by w sposób bezpośredni nie mogło nastąpić zanieczyszczenie i by uniknąć wpływu migracji zapachów z sąsiadujących produktów, na przykład chemii gospodarstwa domowego – wyjaśnia T. Liwartowski.
Latem personel sklepowy też może zafundować nam zatrucie. Nieodpowiednia higiena, brak nawyku częstego mycia rąk, podawanie wędliny czy sera bez rękawic, a przyjmowanie pieniędzy z założonymi – niestety, takie przypadki wciąż się jeszcze zdarzają. Co wobec tego ma zrobić klient, gdy jest świadkiem takiej sytuacji? Zdaniem dyrektora PSSE – działać.
- Zwrócić uwagę – to po pierwsze. A po drugie – powiadomić nas o tym, czy przychodząc osobiście, wysyłając maila, czy dzwoniąc, pamiętając o podaniu swoich danych personalnych. My, mając dane, poinformujemy taką osobę o wynikach podjętych działań.
Owad krzywdy nie zrobi
Latem szczególnie wzrasta ekspansja owadów. Komary, muchy, osy – nigdy nie wiadomo, co mogło usiąść na zjadanej właśnie bułce czy pączku. Inspektorzy Sanepid-u stanowczo stwierdzają, że w sklepach nie powinno być żadnych owadów, stąd też skrupulatnie egzekwują, by w punktach handlowych były zamontowane lampy owadobójcze oraz plastikowe osłony na pojemniki, w których znajduje się pieczywo.
- Jeszcze dwa, trzy lata temu w żadnym sklepie nie można się było dopatrzeć się takiego zabezpieczenia na półkach z artykułami piekarniczo-cukierniczymi. Teraz są. Udało się nam to wyegzekwować.
Czy wobec tego mamy się czego obawiać, gdy zjemy produkt, po którym wcześniej „coś” chodziło?
- Z punktu widzenia zagrożenia zdrowia, w sensie epidemiologicznym, czy zakażenia żywności, owady typu muszka owocówka, mucha domowa czy osa nie są wektorami chorób – uspokaja dyrektor Tomasz Liwartowski.
A.B.
Komentarze
Jak to się mówi: "musztarda po obiedzie"
Dodane przez O.N.A., w dniu 04.09.2013 r., godz. 21.10
Wrzesień wrześniem, a wy jak zwykle w niewczas. Szkoda, że sierpniowe upały nie zrobiły na was większego wrażenia. W tym wypadku również czuć przedwyborczą gorączkę. Jajka w Lidlu znajdują się obok chłodni, ale to kapitał niemiecki nie do ruszenia!
Dodane przez O.N.A., w dniu 04.09.2013 r., godz. 21.10
Wrzesień wrześniem, a wy jak zwykle w niewczas. Szkoda, że sierpniowe upały nie zrobiły na was większego wrażenia. W tym wypadku również czuć przedwyborczą gorączkę. Jajka w Lidlu znajdują się obok chłodni, ale to kapitał niemiecki nie do ruszenia!
Dodane przez Wlad, w dniu 04.09.2013 r., godz. 22.32
Proszę nie POsądzać mnie o złośliwość, ale od czasu jakiegoś , zza blaszanego płotu przy Pingwinie, roznosi się obzydliwy fetor. Albo śmietnik jest zbyt rzadko opróżniany, albo maja Państwo kłopoty ze studzienką.
Proszę nie POsądzać mnie o złośliwość, ale od czasu jakiegoś , zza blaszanego płotu przy Pingwinie, roznosi się obzydliwy fetor. Albo śmietnik jest zbyt rzadko opróżniany, albo maja Państwo kłopoty ze studzienką.
Dodane przez Damian, w dniu 04.09.2013 r., godz. 22.53
Tylko niech Sanepi nie zapomnie przebadać piasek w piaskownicach - mają obowiązek robić to 3 x w sezonie letnim, tylko czy robią??
Tylko niech Sanepi nie zapomnie przebadać piasek w piaskownicach - mają obowiązek robić to 3 x w sezonie letnim, tylko czy robią??
Dodane przez Zen, w dniu 05.09.2013 r., godz. 00.00
To prawda, wali w dzień i w nocy.
To prawda, wali w dzień i w nocy.
Dodane przez Kolo, w dniu 05.09.2013 r., godz. 10.35
Zbadajcie lepiej weterynarzy, czy wywiązują się umów ze specjalistycznymi firmami od asenizacji szczątków organicznych i pooperacyjnych...
Zbadajcie lepiej weterynarzy, czy wywiązują się umów ze specjalistycznymi firmami od asenizacji szczątków organicznych i pooperacyjnych...
Dodane przez bell, w dniu 07.09.2013 r., godz. 19.29
A paniusie z sanepidu to mogłyby sprawdzić jak się w sklepach myje lady chłodnicze. Przy mnie, klientce, sprzedwczynie u Rucińskiego myły lady w środku, nie wyjmując mięsa, za to ostro pryskając płynem do mycia szyb. Spotkałam się z tym 3 razy, zakupy robiłam tuż przed zamknięciem. Boję się myśleć co robią, jak nikt nie widzi.
A paniusie z sanepidu to mogłyby sprawdzić jak się w sklepach myje lady chłodnicze. Przy mnie, klientce, sprzedwczynie u Rucińskiego myły lady w środku, nie wyjmując mięsa, za to ostro pryskając płynem do mycia szyb. Spotkałam się z tym 3 razy, zakupy robiłam tuż przed zamknięciem. Boję się myśleć co robią, jak nikt nie widzi.
Dodane przez SyfMalaria, w dniu 07.09.2013 r., godz. 22.30
Ircha niech sprawdzi te Paniusie z sanepidu :)
Ircha niech sprawdzi te Paniusie z sanepidu :)
Dodane przez Jan4P, w dniu 09.09.2013 r., godz. 18.15
Faktycznie - jajka w lidlu znajdują się poza chłodnią.
Faktycznie - jajka w lidlu znajdują się poza chłodnią.
Dodane przez Anonim, w dniu 09.09.2013 r., godz. 23.02
Na targu też
Na targu też
Do pana Liwartowskiego
Dodane przez michal L., w dniu 11.09.2013 r., godz. 03.37
Panie Liwartowski,twierdzac ,ze mucha domowa,nie jest wektorem chorob,kompromituje pana i instytucje,ktora pan reprezentuje.Ku pana wiedzy,wlasnie mucha jest groznym przenosicielem wielu schorzen.No coz posadka zalatwiona przez kolesi,to I wiedzy nie jest potrzebna,Wez sie pan za robote I edukacje.I nie przynos wstydu.
Dodane przez michal L., w dniu 11.09.2013 r., godz. 03.37
Panie Liwartowski,twierdzac ,ze mucha domowa,nie jest wektorem chorob,kompromituje pana i instytucje,ktora pan reprezentuje.Ku pana wiedzy,wlasnie mucha jest groznym przenosicielem wielu schorzen.No coz posadka zalatwiona przez kolesi,to I wiedzy nie jest potrzebna,Wez sie pan za robote I edukacje.I nie przynos wstydu.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl