Scena to miejsce święte
(Zam: 17.07.2013 r., godz. 10.30)Choć Studio Piosenki Ireny Zdunek, działające w Wyszkowskim Ośrodku Kultury „Hutnik” istnieje od niespełna roku, może już poszczycić się niesłabnącą popularnością wśród wyszkowian. Sala widowiskowa wypełniona po brzegi podczas trzech koncertów, które się odbyły do tej pory jest tego najlepszym dowodem. Mało tego, po każdym koncercie studio wokalne zasilają nowe talenty.
Wyszkowiak: Skąd zrodził się pomysł do stworzenia Studia Piosenki?
Irena Zdunek: Sama śpiewam od dziecka i na swej drodze (artystycznej) niewielu miałam nauczycieli. Wiem jak taka pomoc jest potrzebna, zwłaszcza na początku takiej drogi. Dlatego teraz, odkąd mam asystentki do pracy z „Sylabą”, część swojego czasu pracy mogę poświęcić młodym wokalistom. Studio Piosenki powstało oczywiście dzięki przychylności dyrektora WOK „Hutnik” pana Mariusza Kowalskiego, który stworzył warunki do pracy takiej grupy.
Ilu członków liczy studio wokalne?
- We wrześniu rozpoczynałam z 15 osobami, a w czerwcu ich liczba zwiększyła się do 30. Moi słuchacze to zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli. Pracę zaczynamy od kształcenia słuchu, emisji głosu, ćwiczeń dykcyjnych. Potem praca na konkretnych piosenkach i ich interpretacji.
Jakie było zainteresowanie Studiem Piosenki na początku istnienia?
- Zaczynaliśmy spokojnie. Część osób już wcześniej miała ze mną kontakt, więc grupę początkującą tworzyli oni. Boom nastąpił po pierwszym koncercie. Z czasem kandydatów było coraz więcej. Jeśli dotychczasowi soliści Studia będą chcieli dalej kontynuować przygodę ze śpiewem, na pewno znajdą tu dla siebie miejsce. Jednak część spośród nich będzie uczestniczyć tylko w zajęciach zbiorowych. Ludzie widząc wymierne efekty mojej pracy, przychodzą do studia i chcą ze mną pracować.
Czy dodatkowo Pani zachęca do udziału w zajęciach?
- Jeśli jestem na przeglądach, czy konkursach szkolnych, czy międzyszkolnych to staram się zachęcać najzdolniejszych, kiedy widzę, że ktoś ma predyspozycje w tym kierunku, staram się zainteresować taką formą kształcenia głosu. Latem zeszłego roku, podczas akcji WOK-u „Lato w mieście”, na zajęciach karaoke zaprezentowało się wielu młodych, wyszkowskich solistów, to znaczy, że młodzież chce śpiewać. Część z nich udało mi się zachęcić do współpracy.
Jak wyglądają zajęcia wokalne?
- Zajęcia odbywają się w trybie indywidualnym. Każdemu soliście poświęcam jedną godzinę tygodniowo. Łatwo policzyć, że w ostatnim okresie, 30 godzin w tygodniu pracowałam z solistami. W ciągu roku każdy wokalista miał opracowanych od kilku do kilkunastu piosenek o różnym charakterze i stopniu trudności. Najlepsze utwory wybierane były na koncert.
Czy postępy w śpiewaniu są łatwo zauważalne?
- Tego się nie da nie zauważyć. Jednak najważniejsze jest to, żeby sam słuchacz miał świadomość własnego rozwoju. Każdy koncert nagrywamy i soliści sami zauważają różnicę w poziomie wykonawczym. Zawsze tłumaczę młodzieży, że scena to jest takie święte miejsce. Gdy na nią wchodzisz, musisz mieć szacunek do widza i do osób, z którymi śpiewasz. Każdy koncert zamyka pewien etap naszej, wspólnej pracy.
Co wpłynęło na popularność Studia?
- Niewątpliwie postępy moich podopiecznych. Pierwszy raz wystąpili po sześciu miesiącach działalności Studia. Ich efekt pracy zobaczyli nie tylko oni, ale również ich rodzice, którzy finansują zajęcia. Ponadto przygotowałam i zgłosiłam kilku z nich na konkursy. Wokaliści brali udział w 5 konkursach w tym roku i z żadnego nie wrócili bez nagrody, co może być dla nich siłą napędową do dalszej pracy. Konfrontowaliśmy się na festiwalach międzynarodowych i krajowych, gdzie oni stawali w szranki z uczniami szkół muzycznych i okazało się, że wcale nieźle sobie radzili jak na początek.
W Studiu śpiewają osoby, związane z Panią od dawna…
- Są dwie takie osoby, Monika Turek i Mateusz Nasiadka. Z Mateuszem współpracuję od dawna, kiedy w „Hutniku” działał Klub Piosenki, gdzie prowadzono zajęcia zbiorowe. Po krótkim czasie przesłuchałam Monikę i Mateusza indywidualnie, stwierdziwszy, że oboje wyróżniają się spośród grupy. Mimo, że Klub Piosenki przestał istnieć, oni dalej przychodzili na zajęcia.
Repertuar bywa różny. Obecnie największą popularnością cieszą się piosenki, wykonywane przez młodych artystów…
- Nie u moich słuchaczy. Zdecydowana większość woli starszy repertuar, co nie oznacza, że nie śpiewamy piosenek Pectusa, Eneja, czy Sylwii Grzeszczak i Ewy Farnej. Staram sie im podsuwać utwory wartościowe literacko i muzycznie. Bez względu na to, czy są nowe, czy stare, czy polskie, czy zagraniczne.
Czym kieruje się Pani w doborze repertuaru?
- Powoli zaczęłam wracać do repertuaru, który śpiewałam ja. Okazało się, że młodzież jest tymi piosenkami zachwycona. W tym roku braliśmy udział w kilku festiwalach, na trzech spośród nich, wokaliści Studia dostali najwyższą punktację właśnie za dobór repertuaru. W dwóch z tych konkursów nastąpiła zmiana regulaminu polegająca na tym, że pewnych utworów, mimo ich popularności, nie wolno było śpiewać. W jednym z tych konkursów będzie obowiązywał repertuar z tekstami Agnieszki Osieckiej, który narzuca poziom wykonawczy jeśli chodzi o wartość utworów. W drugim, jest narzucony repertuar Kabaretu Starszych Panów, który gwarantuje najwyższą klasę. Moi podopieczni bardzo chętnie śpiewają stare utwory.
Jak będą wyglądały zajęcia w przyszłym sezonie?
- Najlepsi soliści pracować będą tak jak dotychczas, na zajęciach indywidualnych (1 godz. tygodniowo). Początkujący w 2-, 3-, 4-osobowych grupach, również jedną godzinę tygodniowo. Zapraszamy zatem wszystkich chętnych 6 września na przesłuchania.
Jakie ma Pani plany na przyszłość, jeśli chodzi o Studio Piosenki?
- Zamierzam przygotować najlepszych, do trzech polskich i dwóch międzynarodowych konkursów wokalnych, zorganizować dwa koncerty dla miasta. Po tegorocznych sukcesach Mateusza Nasiadki, Huberta Zduńczyka, Anity Śliwy, Moniki Turek, Ewy Rapacz, Katarzyny Błaszczak, Ewy i Julii Antoniak optymistycznie patrzę w przyszłość. Mam nadzieję, że 4 sierpnia TVP 1 podczas relacji z Międzynarodowego Festiwalu „Muszelki Wigier 2013” w Suwałkach, pokaże występ Julii Antoniak, z której jestem bardzo dumna. Liczę, że jej przykład zachęci innych, młodych wokalistów do pracy pod moim kierunkiem. Korzystając z okazji pochwalę się, że moja wychowanka - Ewa Rapacz, kilka dni temu, bez problemu zdała egzamin na wydział artystyczny UMCS w Lublinie.
Podsumowując, warto pracować ze zdolnymi, wyszkowskimi wokalistami. Praca ta przynosi mnóstwo satysfakcji i wiele radości.
Rozmawiała
Monika Pękul
Irena Zdunek: Sama śpiewam od dziecka i na swej drodze (artystycznej) niewielu miałam nauczycieli. Wiem jak taka pomoc jest potrzebna, zwłaszcza na początku takiej drogi. Dlatego teraz, odkąd mam asystentki do pracy z „Sylabą”, część swojego czasu pracy mogę poświęcić młodym wokalistom. Studio Piosenki powstało oczywiście dzięki przychylności dyrektora WOK „Hutnik” pana Mariusza Kowalskiego, który stworzył warunki do pracy takiej grupy.
Ilu członków liczy studio wokalne?
- We wrześniu rozpoczynałam z 15 osobami, a w czerwcu ich liczba zwiększyła się do 30. Moi słuchacze to zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli. Pracę zaczynamy od kształcenia słuchu, emisji głosu, ćwiczeń dykcyjnych. Potem praca na konkretnych piosenkach i ich interpretacji.
Jakie było zainteresowanie Studiem Piosenki na początku istnienia?
- Zaczynaliśmy spokojnie. Część osób już wcześniej miała ze mną kontakt, więc grupę początkującą tworzyli oni. Boom nastąpił po pierwszym koncercie. Z czasem kandydatów było coraz więcej. Jeśli dotychczasowi soliści Studia będą chcieli dalej kontynuować przygodę ze śpiewem, na pewno znajdą tu dla siebie miejsce. Jednak część spośród nich będzie uczestniczyć tylko w zajęciach zbiorowych. Ludzie widząc wymierne efekty mojej pracy, przychodzą do studia i chcą ze mną pracować.
Czy dodatkowo Pani zachęca do udziału w zajęciach?
- Jeśli jestem na przeglądach, czy konkursach szkolnych, czy międzyszkolnych to staram się zachęcać najzdolniejszych, kiedy widzę, że ktoś ma predyspozycje w tym kierunku, staram się zainteresować taką formą kształcenia głosu. Latem zeszłego roku, podczas akcji WOK-u „Lato w mieście”, na zajęciach karaoke zaprezentowało się wielu młodych, wyszkowskich solistów, to znaczy, że młodzież chce śpiewać. Część z nich udało mi się zachęcić do współpracy.
Jak wyglądają zajęcia wokalne?
- Zajęcia odbywają się w trybie indywidualnym. Każdemu soliście poświęcam jedną godzinę tygodniowo. Łatwo policzyć, że w ostatnim okresie, 30 godzin w tygodniu pracowałam z solistami. W ciągu roku każdy wokalista miał opracowanych od kilku do kilkunastu piosenek o różnym charakterze i stopniu trudności. Najlepsze utwory wybierane były na koncert.
Czy postępy w śpiewaniu są łatwo zauważalne?
- Tego się nie da nie zauważyć. Jednak najważniejsze jest to, żeby sam słuchacz miał świadomość własnego rozwoju. Każdy koncert nagrywamy i soliści sami zauważają różnicę w poziomie wykonawczym. Zawsze tłumaczę młodzieży, że scena to jest takie święte miejsce. Gdy na nią wchodzisz, musisz mieć szacunek do widza i do osób, z którymi śpiewasz. Każdy koncert zamyka pewien etap naszej, wspólnej pracy.
Co wpłynęło na popularność Studia?
- Niewątpliwie postępy moich podopiecznych. Pierwszy raz wystąpili po sześciu miesiącach działalności Studia. Ich efekt pracy zobaczyli nie tylko oni, ale również ich rodzice, którzy finansują zajęcia. Ponadto przygotowałam i zgłosiłam kilku z nich na konkursy. Wokaliści brali udział w 5 konkursach w tym roku i z żadnego nie wrócili bez nagrody, co może być dla nich siłą napędową do dalszej pracy. Konfrontowaliśmy się na festiwalach międzynarodowych i krajowych, gdzie oni stawali w szranki z uczniami szkół muzycznych i okazało się, że wcale nieźle sobie radzili jak na początek.
W Studiu śpiewają osoby, związane z Panią od dawna…
- Są dwie takie osoby, Monika Turek i Mateusz Nasiadka. Z Mateuszem współpracuję od dawna, kiedy w „Hutniku” działał Klub Piosenki, gdzie prowadzono zajęcia zbiorowe. Po krótkim czasie przesłuchałam Monikę i Mateusza indywidualnie, stwierdziwszy, że oboje wyróżniają się spośród grupy. Mimo, że Klub Piosenki przestał istnieć, oni dalej przychodzili na zajęcia.
Repertuar bywa różny. Obecnie największą popularnością cieszą się piosenki, wykonywane przez młodych artystów…
- Nie u moich słuchaczy. Zdecydowana większość woli starszy repertuar, co nie oznacza, że nie śpiewamy piosenek Pectusa, Eneja, czy Sylwii Grzeszczak i Ewy Farnej. Staram sie im podsuwać utwory wartościowe literacko i muzycznie. Bez względu na to, czy są nowe, czy stare, czy polskie, czy zagraniczne.
Czym kieruje się Pani w doborze repertuaru?
- Powoli zaczęłam wracać do repertuaru, który śpiewałam ja. Okazało się, że młodzież jest tymi piosenkami zachwycona. W tym roku braliśmy udział w kilku festiwalach, na trzech spośród nich, wokaliści Studia dostali najwyższą punktację właśnie za dobór repertuaru. W dwóch z tych konkursów nastąpiła zmiana regulaminu polegająca na tym, że pewnych utworów, mimo ich popularności, nie wolno było śpiewać. W jednym z tych konkursów będzie obowiązywał repertuar z tekstami Agnieszki Osieckiej, który narzuca poziom wykonawczy jeśli chodzi o wartość utworów. W drugim, jest narzucony repertuar Kabaretu Starszych Panów, który gwarantuje najwyższą klasę. Moi podopieczni bardzo chętnie śpiewają stare utwory.
Jak będą wyglądały zajęcia w przyszłym sezonie?
- Najlepsi soliści pracować będą tak jak dotychczas, na zajęciach indywidualnych (1 godz. tygodniowo). Początkujący w 2-, 3-, 4-osobowych grupach, również jedną godzinę tygodniowo. Zapraszamy zatem wszystkich chętnych 6 września na przesłuchania.
Jakie ma Pani plany na przyszłość, jeśli chodzi o Studio Piosenki?
- Zamierzam przygotować najlepszych, do trzech polskich i dwóch międzynarodowych konkursów wokalnych, zorganizować dwa koncerty dla miasta. Po tegorocznych sukcesach Mateusza Nasiadki, Huberta Zduńczyka, Anity Śliwy, Moniki Turek, Ewy Rapacz, Katarzyny Błaszczak, Ewy i Julii Antoniak optymistycznie patrzę w przyszłość. Mam nadzieję, że 4 sierpnia TVP 1 podczas relacji z Międzynarodowego Festiwalu „Muszelki Wigier 2013” w Suwałkach, pokaże występ Julii Antoniak, z której jestem bardzo dumna. Liczę, że jej przykład zachęci innych, młodych wokalistów do pracy pod moim kierunkiem. Korzystając z okazji pochwalę się, że moja wychowanka - Ewa Rapacz, kilka dni temu, bez problemu zdała egzamin na wydział artystyczny UMCS w Lublinie.
Podsumowując, warto pracować ze zdolnymi, wyszkowskimi wokalistami. Praca ta przynosi mnóstwo satysfakcji i wiele radości.
Rozmawiała
Monika Pękul
Komentarze
Dodane przez Wlad, w dniu 19.07.2013 r., godz. 19.29
Pani Irenie składam gratulacje, a podopiecznym życzę wielu sukcesów.
Pani Irenie składam gratulacje, a podopiecznym życzę wielu sukcesów.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl