Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



O starości i Sarmacji

(Zam: 15.03.2012 r., godz. 07.38)

Nasza przeszłość i przyszłość – tak można określić tematykę ostatniego spotkania wyszkowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Przeszłość odległa, bo czasy staropolskie, okres kultury sarmackiej i całkiem bliska każdemu – starość.

Wykłady na spotkaniu 7 marca wygłosili Ireneusz Elward, historyk, i dr Jacek Putz, kierownik katedry gerontologii w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.

Mit przodków
Pierwsza prelekcja przybliżyła zagadnienie sarmatyzmu jako typu kultury, w kontekście historycznym, politycznym, socjologicznym. Ireneusz Elward przedstawił go jako zjawisko wymykające się jednoznacznej ocenie. W postaci pozytywnej łączył wiele zalet, cnót, jednak wynaturzony nie przypominał pierwotnego szlachetnego ideału. Przypomniał wydarzenia prowadzące do rosnącej samowoli szlachty i słabnącej królewskiej władzy, zaznaczył też, że do upadku kraju przyczyniły się liczne wojny, które prowadziliśmy w XVII w. Sarmaci byli bitnym, starożytnym ludem, z którego jakoby wywodzili się Polacy. Sarmatyzm to niezmienność pewnych zasad – swobody i prawa szlacheckie, ustrój demokracji szlacheckiej. Termin ten dziś kojarzy nam się ze zjawiskami negatywnymi, oznacza zaściankowość, megalomanię, ksenofobię, pieniactwo, warcholstwo, powierzchowną religijność. Ale pierwotnie mit przodków – Sarmatów miał znaczenie wychowawcze, ukazywał lud rycerski, kochający wolność. Dla współczesnych miał być wzorem męstwa, cnót, niezależności. W założeniu budził ducha rycerskiego, wcielał ideały energii, podkreślał odrębność Polaków poprzez ich surowe obyczaje, prostotę. Wiązał się też z ideą miłości ojczyzny i wolności. Spowodował wzrost zainteresowania swojskością i kult życia rodzinnego, sąsiedzkiego. Podstawą tego pozytywnego sarmatyzmu było patriarchalne przywiązanie do tradycji, cnót domowych, rodowych, stanowych i ogólnonarodowych.

Mikrokosmos codzienności
Sarmatyzm zdegenerowany to kultura zamknięta, nieufna, nawet wroga, do innych kultur, stanów, religii, itp. Sarmata nie potrzebował poznawać świat i inne kultury, i tak wiedział, że jego jest najlepsza. „Zewnętrzność” kojarzyła się przecież i z zagrożeniem, prowadziliśmy wojny z sąsiadami. Zamiast błądzić po Europie, pozostawał u siebie, siłą rzeczy zaczynał prowadzić życie rolnika, najwyżej ziemianina. Stąd termin „zaściankowość”, czyli zamykanie się w domu, nawet chłopienie najniższych warstw szlachty. Na pierwszy plan wysuwał się mikrokosmos codzienności. Ksenofobia sarmacka to m.in. niechęć do innych wiar. Zagrożenie Rzeczypospolitej przez heretyków rodzi mit Polski – bastionu katolicyzmu. Rycerz, wódz, był wybranym przez Boga narzędziem do gromienia pogan, całe rycerstwo polskie było wspierane przez moce niebieskie. Niestety, ujawnia się też ciemna strona sarmackiego rycerza bez trwogi. To np. pan Pasek, autor znanych pamiętników, warchoł, łupieżca, samochwał, robiący nam niezbyt dobrą reklamę w zamorskich krajach. Przekonanie o wyjątkowości Sarmatów wyrażał ks. Dembołęcki. Jego fantastyczne teorie już współcześni mu uznawali za niedorzeczności. Znalazł związki między synem Noego, Jafetem, a Polakami, praojcowie ludzkości w Raju mieli rozmawiać po polsku z Bogiem. Książeczka Dembołęckiego zawierała tyle dziwacznych teorii, że została potępiona jako nienaukowa i szkodliwa przez kapitułę ojców prowincji franciszkańskiej. Prelegent postawił tezę, że byli Sarmaci oświeceni i zaściankowi, a ideologia ta miała też dobry wpływ na ówczesne życie polityczne (w jej początkach). Sarmatyzm był też sposobem na życie w świecie XVII-wiecznej Europy, w sumie obroną tożsamości, a w klasycznej, pierwotnej formie przecież ideą pozytywną.

Uczmy się od kotów
Tematem drugiego wykładu był sposób na mądre i piękne przeżycie starości. „Jak być pięknym, zdrowym i bogatym” – na te odwieczne pytania starał się odpowiedzieć dr Jacek Putz. Piękno i bogactwo są pojęciami względnymi, bowiem w dużej mierze wynikają z tego, jakim jest się człowiekiem, jak układa się relacje z otoczeniem, czym wypełnia swoje życie. Zebrani usłyszeli azjatycką bajkę, bohaterka której była matka, pragnąca dla dziecka odzyskać młodość. Kiedy jej marzenie się spełniło, syn nie poznał matki, powiedział, że jego mama była piękna. Również bycie bogatym jest sytuacją subiektywną. To liczba na koncie, ale i życie bogate w pasje, zainteresowania, miłość, radość, które utrzymują w dobrym zdrowiu.
– Wszyscy słyszeliśmy o Jasiu Meli – mówił. – Wielu niepełnosprawnych czuje się spełnionymi, są szczęśliwi, dokonali rzeczy i byli w miejscach, o których zdrowym się nie śni.
Stąd bycie bogatym jest pojęciem niewymiernym, podobnie jak bycie pięknym. Na postrzeganie fizycznej atrakcyjności wpływ ma nasz stosunek do danej osoby. Lubiana i ceniona jest widziana jako ładna, jeżeli jest ona dodatkowo osobą pewną siebie, wrażenie to jest większe. Być pięknym znaczy więc po prostu być lubianym i uśmiechniętym. Dr Putz większą część wykładu poświęcił starości, dawał rady, mającym pomóc seniorom odnaleźć się w tym wieku. Podkreślał kilkakrotnie, że są oni dla rodzin i społeczeństwa cenni, ponieważ posiadają doświadczenie, są „strażnikami pamięci zbiorowej”. Sytuacją naturalną i dla wszystkich korzystną jest ta, w której można dzielić się swoją wiedzą.
– Pokolenie seniorów jest wyjątkowe – zauważył. – Jesteście wykształceni i nadal się uczycie, znacie tajniki działania telefonów komórkowych, komputerów, powiększacie swoją wiedzę. Zawsze powtarzam, że kocia ciekawość jest godna naśladowania. Uczmy się od kotów.
Przytoczył wyniki badań Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, według których seniorzy mają więcej wolnego czasu, niestety, nie zawsze go wypełniają. Rodzi się bierność, apatia, ludzie wyłączają się z życia, zamykają w domu, i nie są odpowiednio szanowani przez rodziny. Samokształcenie jest więc warunkiem zdrowia, utrzymania pozycji w rodzinie (w dawnej kulturze wiejskiej gospodarz był panem u siebie, dopóki nie przepisał gospodarstwa), utrzymania dobrych relacji społecznych. Wielką rolę odgrywa w tym Uniwersytet Trzeciego Wieku, podobnie jak inne grupy, np. kluby seniora. Dr Jacek Putz żartobliwie stwierdził, że trzeci wiek jest najprzyjemniejszy, nie męczą bowiem młodzieńcze rozterki i namiętności. Przekonywał, że starsza osoba nie uczy się gorzej, tylko wolniej. Wpływa na to nie zdolność percepcyjna, a zwykły stan organizmu. Zapewne wielcy tego świata, będący w podeszłym wieku, również wolniej formułują myśli. Prelegent zauważył, że dodatkową przeszkodą jest zwykła nieznajomość współczesnej technologii lub zmęczenie codziennym zalewem informacji. Poniesiony wysiłek opłaca się, można znaleźć swoje talenty i zrobić z nich użytek. To np. wykorzystanie już posiadanej wiedzy, nauczenie się nowych umiejętności. Wtedy człowiek czuje się ważny, szanowany, zadaje kłam negatywnym i krzywdzącym stereotypom nt. starości. W relacjach międzypokoleniowych sprzyja to zacieśnieniu więzi, młodsi i starsi cieszą się, że mogli drugą stronę czegoś nauczyć i zarazem coś zyskać.
– Starość jest ambiwalentna – zakończył wykład. – Jedni są wiecznie młodzi, inni wiecznie starzy, to kwestia charakteru.

E.E.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta