Czekają nas nowe wyzwania
(Zam: 26.10.2011 r., godz. 09.59)Cięcia wydatków na administrację, ograniczony zakres inwestycji przy jednoczesnym mniejszym wpływie dotacji z Unii Europejskiej – taka perspektywa rysuje się przed gminą Wyszków w najbliższych latach. O tym, co czeka jeszcze mieszkańców w okresie kryzysu ekonomicznego mówi burmistrz Grzegorz Nowosielski w wywiadzie udzielonym „Wyszkowiakowi”.
„Wyszkowiak”: – Powszechnie mówi się o czekającej Polskę drugiej fali kryzysu. Z kolei perspektywy samej gminy Wyszków także nie są optymistyczne, czekają je między innymi duże ograniczenia inwestycji. Czy wyszkowianie mają się czego obawiać w najbliższych latach?
Burmistrz Grzegorz Nowosielski: – Chcę uspokoić mieszkańców gminy Wyszków – dzięki temu, że prowadziliśmy politykę rozsądnego prowadzenia budżetu i wydatkowania, nie ma załamania finansów gminy. Niektóre samorządy w Polsce, nawet położone niedaleko Wyszkowa, mają dziś problemy z wszelkimi płatnościami, nie mówiąc już o wydatkach inwestycyjnych – brakuje im np. na wypłaty dla nauczycieli, czy urzędników. My możemy spać spokojnie. Oczywiście, kryzys w kraju, Europie nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę Wyszkowa – na pewno czekają nas cięcia wydatków w dziedzinie administracji – mówię tu o oświacie, kulturze, sporcie, wszelkich dziedzinach działalności gminy. Nie wszędzie jednak da się oszczędności zastosować, bo na kryzys gospodarczy nakłada się też ciągłe przesuwanie kompetencji w stronę gmin bez przekazywania finansowania. Z niepokojem, jako samorządowiec, obserwuję ten proces i martwi mnie, że będziemy zmuszeni w perspektywie wydawać więcej pieniędzy podatników – choćby w niedalekiej przyszłości na gospodarkę śmieciami. Będziemy potrzebowali w związku z tym kolejnych cięć wydatków, także, niestety dotyczących inwestycji. Przyzwyczailiśmy się przez ostatnie lata do rosnącego ich poziomu – kwotowo wzrastał on do 20 mln zł rocznie. Nowy budżet unijny spowoduje mniejszy dopływ dotacji, szczególnie na infrastrukturę – drogi, wodociągi, kanalizację, na które do tej pory pozyskiwaliśmy środki. To spowoduje mniejszą skalę inwestycji. Będziemy musieli też zweryfikować niektóre projekty, których realizację planowaliśmy w ciągu najbliższych lat – wykonywać je etapami albo na poczekać z nimi do lepszych czasów.
Czy czeka nas zatrzymanie rozwoju Wyszkowa?
– Kryzys w gospodarce oprócz negatywnych skutków, ma też pozytywne. Działa w skali makro jako pewne oczyszczenie organizmu ze złych, szkodliwych czynników. Kryzys uczy nas oszczędności. Każda organizacja, szczególnie administracja, ma tendencję do rozrastania się, zwiększania wydatków. Kryzys nakazuje nam szukanie nowych rozwiązań, zweryfikowanie dotychczasowej działalności. Czekają nas nowe wyzwania – jak zrealizować więcej za mniejsze pieniądze. Kryzys oznacza jednak również negatywne skutki – urzędnicy będą musieli więcej pracować za te same pieniądze albo relatywne mniejsze, przy zamrożeniu wynagrodzeń. Niestety, w niektórych przypadkach, tam gdzie będzie to możliwe, będziemy musieli zredukować zatrudnienie, niektóre instytucje gminne będą łączone.
Często słyszy się od przedstawicieli samorządu o tzw. restrukturyzacji oświaty w gminie Wyszków. Przekładając to na język konkretów, czy w najbliższym roku jest możliwa likwidacja kolejnych szkół?
– Nie jest to przesądzone, ale konieczna będzie dalsza reforma oświaty. Zlikwidowane zostały dwie szkoły, w placówkach, które przyjęły uczniów zostały przeprowadzone albo będą kolejne remonty, kupione wyposażenie. Nie mówimy więc tylko o czystych oszczędnościach, ale także o tym, by wpływały one na poprawę jakości nauczania naszych dzieci. W wakacje odbyły się remonty w Zespole Szkół w Rybnie, w tej chwili ogłaszamy przetarg na remont sali gimnastycznej w Rybienku Leśnym, która przyjęła dzieci z Kamieńczyka. Reforma oświaty ma służyć nie tylko oszczędnościom, ale ma też poprawić jakość usług, które świadczymy. Staramy się, by dowóz dzieci do szkół był jak najbardziej komfortowy, by trafiały one do lepszych placówek, lepiej wyposażonych, aby między szkołą wiejską a miejską nie było różnic.
W założeniach dotyczących budżetu na przyszły rok mówi się o prywatyzacji gminnego mienia. Czy ten krok, na przykład sprzedaż PEC-u, to w Państwa wizji ostateczność?
– Sprzedaż czy kupno każdego mienia jest zwykłym wyrazem gospodarowania. Zawsze jest pytanie o warunki transakcji. Na szczęście nie musimy sprzedawać, bo gdybyśmy byli do tego zmuszeni, np. z powodu długów, transakcja odbyłaby się na o wiele gorszych warunkach dla gminy. Sprywatyzujemy nasze mienie tylko wtedy, gdy uzyskamy satysfakcjonującą nas ofertę. Jeśli chodzi o sprzedaż działek, to jestem jej zwolennikiem, ponieważ uważam, że gmina nie musi być wielkim posiadaczem ziemi. Dla samorządu ma być jednak korzystna. Sprzedaż oznacza dodatkowy dochód dla gminy, ale też nakręca koniunkturę – na sprzedanych działkach powstają budynki, firmy, z których płacony jest podatek, zatrudniane są nowe osoby. Gmina w miarę możliwości powinna aktywnie w sprzedaży uczestniczyć. Od kilku lat podjęliśmy się scalania działek, które są wąskie i nie nadają się do samodzielnego zagospodarowania – dzięki scaleniu są gotowe pod inwestycje. Inwestor nie chce negocjować z wieloma właścicielami, woli poszukać miejsc, gdzie działki wielkością odpowiadają jego potrzebom.
Czy w związku z kryzysem, rozważa Pan stosowanie innej polityki dotyczącej umorzeń podatkowych niż dotychczas?
– To jest zawsze bardzo trudna, indywidualna decyzja. Za podaniem o umorzenie stoi konkretna osoba i jej sytuacja życiowa. Ideałem byłoby, gdyby umorzeń nie było wcale i wszyscy płaciliby podatki. Niestety, w dobie kryzysu wniosków tych spływa coraz więcej, większość z nich załatwiana jest odmownie, gdyż zawsze staramy się dopingować podatnika, by zapłacił podatek. Dużą pomocą, której raczej nie odmawiamy, jest rozkładanie na raty podatku bądź odraczanie terminu płatności. Umorzenie traktujemy jako pewną ostateczność. Ciężar odpowiedzialności zawsze spoczywa jednak na gminie, są dylematy, bo jak nie umorzymy, to może to spowodować trudności prowadzące do likwidacji podmiotu gospodarczego lub kłopotów życiowych podatnika. Ilość umorzeń będzie zależała od liczby podań i sytuacji w nich przedstawionych. Wyjątkowo traktowane są natomiast podmioty, które rozpoczynają działalność gospodarczą – umorzenie podatku jest dla nich jedną z zachęt, by prowadziły biznes na terenie Wyszkowa, a nie innej gminy.
Czy widzą Państwo inne możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych w sytuacji, kiedy strumień pieniędzy z Unii Europejskiej będzie ograniczony?
– Kryzys zmusza do szukania nowych rozwiązań, m.in. skorzystania z tak zwanego partnerstwa publiczno-prywatnego. Co prawda w Polsce mało jest pozytywnych doświadczeń z nim związanych, ale tu, moim zdaniem, winna jest ustawa, która do tej pory obowiązywała. Mimo to samorządy coraz śmielej w tę sferę zaczynają się angażować. Rozważamy pozyskanie środków niepublicznych na inwestycje publiczne. Przykładem jest kwestia dalszego zagospodarowania targowiska. Zaproponowaliśmy mieszkańcom budowę nowych miejsc do handlu za ich pieniądze. Zabrakło zaledwie kilku chętnych, by ta zabudowa została w tym roku zrealizowana. Tego typu rozwiązania będą rozważane przy prawie każdej inwestycji.
W planach miasta są wielomilionowe inwestycje takie jak budowa ratusza, przedszkola, powołanie muzeum. Czy nie wydaje się Panu, że w tak trudnej sytuacji finansowej gminy, są to plany na wyrost, nierealne do zrealizowania w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu lat?
– To kwestia postrzegania inwestycji, bo jeśli mówimy o muzeum, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie o skalę przedsięwzięcia. Jeśli ma być to duża placówka prowadzona przez gminę, z pełną działalnością kulturalną, to roczny jej budżet musiałby wynosić około miliona złotych, nie licząc kosztów uruchomienia. Poszukujemy jednak rozwiązań, które nie zaprzepaszczą idei muzeum – możliwa jest stała wystawa, którą będzie się opiekowała osoba zatrudniona w bibliotece. Zapowiedź sieci muzeów jest podtrzymywana przez inne samorządy, ale nie jest realizowana z tych samych powodów, dla których u nas nie zbudowano muzeum – ze względu na brak pieniędzy. Jeśli chodzi o nową siedzibę Urzędu Miejskiego, to szukamy rozwiązań finansowych, bo zrealizowanie tej inwestycji tylko z budżetu gminy zamroziłoby nasze budżety inwestycyjne na kilka lat. Po każdym kryzysie przychodzi jednak okres koniunktury – jeśli nie wykorzystamy obecnego czasu na przygotowanie prac, to czasu koniunktury nie przeznaczymy na budowę. I jeśli tak do tego podejdziemy, moment kryzysu nie będzie wówczas czasem zupełnie straconym.
Upatruje Pan jakąś szansę dla Wyszkowa w fakcie, że związany z tym terenem Bartłomiej Bodio zdobył poselski mandat?
– Cieszę się, że osobie, która mieszka w powiecie wyszkowskim, to się udało i serdecznie gratuluję. Obserwuję u nowo wybranych posłów entuzjazm do działania i pomocy. To bardzo cenne, ale musimy patrzeć realnie – pan Bodio jest posłem opozycji, a jako taki może dużo mniej niż członek partii koalicyjnej, choćby jego chęci były jak najlepsze. Z drugiej strony, nawet najbardziej aktywny poseł nie sprawi, że do Wyszkowa spłyną strumienie pieniędzy, czy dotacji i tego nie oczekujemy. Z całą pewnością do pana Bodio jako posła będziemy się zwracali z pytaniami, by zdobyć informacje na temat spraw ważnych dla nas – jak obwodnica północna, remont ul. Kościuszki, dalsze losy finansowania obwodnicy śródmiejskiej. Do innych posłów, nie tylko z naszego okręgu, również się zwracamy.
Skuteczne zabezpieczenie terenów naszej gminy przed podtopieniami zależy od wielu instytucji. Wciąż nie ma skutecznych rozwiązań w tym zakresie. Czy mieszkańcy Rybienka Leśnego i innych miejscowości są skazani w najbliższych latach na ciągłe podtopienia?
– Tak naprawdę jedyne oparcie, jakie ci ludzie mają, odnajdują właśnie w gminie, dlatego chcemy zrobić zabezpieczenia, które pod względem finansowym i organizacyjnym możemy zrealizować. Za gminne pieniądze przygotujemy dokumentację i koncepcję wałów, aby namówić inne instytucje, takie jak Urząd Marszałkowski, do tego, by partycypowały w budowie w przyszłości. Rozwiązanie problemu podtopień jest typowym sposobem tych załatwiania spraw w Polsce przez ostatnie lata. Nie winię tu obecnego rządu, bo tę tendencję widzę, od kiedy zostałem burmistrzem. Jak się pojawia duży problem, jest on spychany na gminy, tylko że ich na skuteczne rozwiązania przeciwpowodziowe nie stać. W tej kadencji skupimy się na budowie prowizorycznych zabezpieczeń, planowaniu większych inwestycji i lobbowaniu, by w przygotowywanych przez różne instytucje planach ujmowane były inwestycje na terenie gminy Wyszków.
W przyszłym roku minie dziesięć lat, od kiedy objął Pan funkcję burmistrza. Jak z perspektywy swojego doświadczenia postrzega Pan obecny kryzys gospodarczy?
– Każdy rok jest inny, bo rzeczywistość szybko się zmienia. Dziesięć lat temu największym problemem Wyszkowa była przestępczość i wysokie bezrobocie. Sytuacja finansowa gminy była wtedy zła, ale koniunktura poprawiała się. Teraz jest odwrotnie – sytuacja finansowa gminy Wyszków jest nienajgorsza, ale nie widać końca kryzysu. Przez tę dekadę zmieniła się rzeczywistość – ludzi nie dziwią już kwiaty na ulicach, czy ścieżki rowerowe, nie ma takich aktów wandalizmu jak kiedyś. Mentalność ludzi jest inna. Obserwuję też duże upodmiotowienie sołtysów i przedstawicieli osiedli – osoby te stały się pewnymi autorytetami w środowisku i częścią samorządu. Dziesięć lat temu średnio rocznie odbywało się jedno spotkanie z sołtysami, teraz zbierają się oni przed każdą sesją, w komunikacji pomagają im komputery, które ostatnio otrzymali. Trudno porównywać to co było dziesięć lat temu z chwilą obecną – pewne problemy zostały rozwiązane, natomiast budowanie infrastruktury to droga bez końca, pojawiają się ciągle nowe potrzeby. Satysfakcją jest dla mnie, jako burmistrza, że widać, jak moje miasto się rozwija i że jego sprawy idą w dobrym kierunku.
Przez ostatnie lata zaobserwował Pan więc rozwój społeczeństwa obywatelskiego, wzrost świadomości mieszkańców na temat przysługujących im praw.
– Uaktywniły się dotychczasowe i powstały nowe stowarzyszenia, grupy, kluby sportowe. Z całą pewnością ludzie mają świadomość własnych praw. Wzrosły też oczekiwania społeczeństwa wobec władzy, nie tylko gminnej. Poprawiły się standardy utrzymania dróg nieutwardzonych i odśnieżania, a z drugiej strony społeczeństwo oczekuje, by jeszcze wzrosły. Dziesięć lat temu, gdy zaczynaliśmy budowę asfaltu na terenach wiejskich, było to tam niemalże święto. Dziś mieszkańcy oczekują chodników, oświetlenia. Zacierają się różnice między wsią i miastem. Zmiana cywilizacyjna będzie coraz szybciej postępowała. Ludzie dzięki nowym technologiom wiedzą jak wygląda życie w innych miastach, czy krajach i oczekują, że u nas też będzie lepiej.
Pana kadencja przypadła na okres rewolucji informatycznej, zmian, które spowodowały oderwanie się od mentalności społeczeństwa PRL-u.
– To też zmiana mentalności urzędników i podejścia instytucji. Inna jest relacja obywatel-urząd – prawo administracyjne wcześniej dawało mocniejszą pozycję urzędowi. Dziś ono „cywilizuje się”, dąży do tego, by obie strony miały równe prawa. Teraz wchodząc do urzędu nikt nie odczuwa dyskomfortu, czuje się jak strona, partner, który przychodzi załatwić sprawę i oczekuje równego traktowania. Zamiast petentów są klienci. Urzędnicy mają także inne podejście. Kiedy kilka lat temu poszedłem ze skarbnikiem na podyplomowe studia menadżerskie, to byliśmy jedynymi osobami z samorządu. Pozostali to byli przedstawiciele dużych firm, korporacji. Z tego, co wiem w kolejnych edycjach było więcej osób z administracji państwowej, samorządu.
To znak, że zarządzanie w samorządach się profesjonalizuje.
– Wprowadza się te same systemy i metody, które są w korporacjach, bo czym jak nie dużą, wielobranżową firmą jest samorząd. Urzędnicy samorządowi podnoszą swoje kwalifikacje, z korzyścią dla petentów i samej administracji, odpowiadając tym samym na stale wyższe oczekiwania społeczne.
Rozmawiała Justyna Pochmara
Burmistrz Grzegorz Nowosielski: – Chcę uspokoić mieszkańców gminy Wyszków – dzięki temu, że prowadziliśmy politykę rozsądnego prowadzenia budżetu i wydatkowania, nie ma załamania finansów gminy. Niektóre samorządy w Polsce, nawet położone niedaleko Wyszkowa, mają dziś problemy z wszelkimi płatnościami, nie mówiąc już o wydatkach inwestycyjnych – brakuje im np. na wypłaty dla nauczycieli, czy urzędników. My możemy spać spokojnie. Oczywiście, kryzys w kraju, Europie nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę Wyszkowa – na pewno czekają nas cięcia wydatków w dziedzinie administracji – mówię tu o oświacie, kulturze, sporcie, wszelkich dziedzinach działalności gminy. Nie wszędzie jednak da się oszczędności zastosować, bo na kryzys gospodarczy nakłada się też ciągłe przesuwanie kompetencji w stronę gmin bez przekazywania finansowania. Z niepokojem, jako samorządowiec, obserwuję ten proces i martwi mnie, że będziemy zmuszeni w perspektywie wydawać więcej pieniędzy podatników – choćby w niedalekiej przyszłości na gospodarkę śmieciami. Będziemy potrzebowali w związku z tym kolejnych cięć wydatków, także, niestety dotyczących inwestycji. Przyzwyczailiśmy się przez ostatnie lata do rosnącego ich poziomu – kwotowo wzrastał on do 20 mln zł rocznie. Nowy budżet unijny spowoduje mniejszy dopływ dotacji, szczególnie na infrastrukturę – drogi, wodociągi, kanalizację, na które do tej pory pozyskiwaliśmy środki. To spowoduje mniejszą skalę inwestycji. Będziemy musieli też zweryfikować niektóre projekty, których realizację planowaliśmy w ciągu najbliższych lat – wykonywać je etapami albo na poczekać z nimi do lepszych czasów.
Czy czeka nas zatrzymanie rozwoju Wyszkowa?
– Kryzys w gospodarce oprócz negatywnych skutków, ma też pozytywne. Działa w skali makro jako pewne oczyszczenie organizmu ze złych, szkodliwych czynników. Kryzys uczy nas oszczędności. Każda organizacja, szczególnie administracja, ma tendencję do rozrastania się, zwiększania wydatków. Kryzys nakazuje nam szukanie nowych rozwiązań, zweryfikowanie dotychczasowej działalności. Czekają nas nowe wyzwania – jak zrealizować więcej za mniejsze pieniądze. Kryzys oznacza jednak również negatywne skutki – urzędnicy będą musieli więcej pracować za te same pieniądze albo relatywne mniejsze, przy zamrożeniu wynagrodzeń. Niestety, w niektórych przypadkach, tam gdzie będzie to możliwe, będziemy musieli zredukować zatrudnienie, niektóre instytucje gminne będą łączone.
Często słyszy się od przedstawicieli samorządu o tzw. restrukturyzacji oświaty w gminie Wyszków. Przekładając to na język konkretów, czy w najbliższym roku jest możliwa likwidacja kolejnych szkół?
– Nie jest to przesądzone, ale konieczna będzie dalsza reforma oświaty. Zlikwidowane zostały dwie szkoły, w placówkach, które przyjęły uczniów zostały przeprowadzone albo będą kolejne remonty, kupione wyposażenie. Nie mówimy więc tylko o czystych oszczędnościach, ale także o tym, by wpływały one na poprawę jakości nauczania naszych dzieci. W wakacje odbyły się remonty w Zespole Szkół w Rybnie, w tej chwili ogłaszamy przetarg na remont sali gimnastycznej w Rybienku Leśnym, która przyjęła dzieci z Kamieńczyka. Reforma oświaty ma służyć nie tylko oszczędnościom, ale ma też poprawić jakość usług, które świadczymy. Staramy się, by dowóz dzieci do szkół był jak najbardziej komfortowy, by trafiały one do lepszych placówek, lepiej wyposażonych, aby między szkołą wiejską a miejską nie było różnic.
W założeniach dotyczących budżetu na przyszły rok mówi się o prywatyzacji gminnego mienia. Czy ten krok, na przykład sprzedaż PEC-u, to w Państwa wizji ostateczność?
– Sprzedaż czy kupno każdego mienia jest zwykłym wyrazem gospodarowania. Zawsze jest pytanie o warunki transakcji. Na szczęście nie musimy sprzedawać, bo gdybyśmy byli do tego zmuszeni, np. z powodu długów, transakcja odbyłaby się na o wiele gorszych warunkach dla gminy. Sprywatyzujemy nasze mienie tylko wtedy, gdy uzyskamy satysfakcjonującą nas ofertę. Jeśli chodzi o sprzedaż działek, to jestem jej zwolennikiem, ponieważ uważam, że gmina nie musi być wielkim posiadaczem ziemi. Dla samorządu ma być jednak korzystna. Sprzedaż oznacza dodatkowy dochód dla gminy, ale też nakręca koniunkturę – na sprzedanych działkach powstają budynki, firmy, z których płacony jest podatek, zatrudniane są nowe osoby. Gmina w miarę możliwości powinna aktywnie w sprzedaży uczestniczyć. Od kilku lat podjęliśmy się scalania działek, które są wąskie i nie nadają się do samodzielnego zagospodarowania – dzięki scaleniu są gotowe pod inwestycje. Inwestor nie chce negocjować z wieloma właścicielami, woli poszukać miejsc, gdzie działki wielkością odpowiadają jego potrzebom.
Czy w związku z kryzysem, rozważa Pan stosowanie innej polityki dotyczącej umorzeń podatkowych niż dotychczas?
– To jest zawsze bardzo trudna, indywidualna decyzja. Za podaniem o umorzenie stoi konkretna osoba i jej sytuacja życiowa. Ideałem byłoby, gdyby umorzeń nie było wcale i wszyscy płaciliby podatki. Niestety, w dobie kryzysu wniosków tych spływa coraz więcej, większość z nich załatwiana jest odmownie, gdyż zawsze staramy się dopingować podatnika, by zapłacił podatek. Dużą pomocą, której raczej nie odmawiamy, jest rozkładanie na raty podatku bądź odraczanie terminu płatności. Umorzenie traktujemy jako pewną ostateczność. Ciężar odpowiedzialności zawsze spoczywa jednak na gminie, są dylematy, bo jak nie umorzymy, to może to spowodować trudności prowadzące do likwidacji podmiotu gospodarczego lub kłopotów życiowych podatnika. Ilość umorzeń będzie zależała od liczby podań i sytuacji w nich przedstawionych. Wyjątkowo traktowane są natomiast podmioty, które rozpoczynają działalność gospodarczą – umorzenie podatku jest dla nich jedną z zachęt, by prowadziły biznes na terenie Wyszkowa, a nie innej gminy.
Czy widzą Państwo inne możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych w sytuacji, kiedy strumień pieniędzy z Unii Europejskiej będzie ograniczony?
– Kryzys zmusza do szukania nowych rozwiązań, m.in. skorzystania z tak zwanego partnerstwa publiczno-prywatnego. Co prawda w Polsce mało jest pozytywnych doświadczeń z nim związanych, ale tu, moim zdaniem, winna jest ustawa, która do tej pory obowiązywała. Mimo to samorządy coraz śmielej w tę sferę zaczynają się angażować. Rozważamy pozyskanie środków niepublicznych na inwestycje publiczne. Przykładem jest kwestia dalszego zagospodarowania targowiska. Zaproponowaliśmy mieszkańcom budowę nowych miejsc do handlu za ich pieniądze. Zabrakło zaledwie kilku chętnych, by ta zabudowa została w tym roku zrealizowana. Tego typu rozwiązania będą rozważane przy prawie każdej inwestycji.
W planach miasta są wielomilionowe inwestycje takie jak budowa ratusza, przedszkola, powołanie muzeum. Czy nie wydaje się Panu, że w tak trudnej sytuacji finansowej gminy, są to plany na wyrost, nierealne do zrealizowania w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu lat?
– To kwestia postrzegania inwestycji, bo jeśli mówimy o muzeum, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie o skalę przedsięwzięcia. Jeśli ma być to duża placówka prowadzona przez gminę, z pełną działalnością kulturalną, to roczny jej budżet musiałby wynosić około miliona złotych, nie licząc kosztów uruchomienia. Poszukujemy jednak rozwiązań, które nie zaprzepaszczą idei muzeum – możliwa jest stała wystawa, którą będzie się opiekowała osoba zatrudniona w bibliotece. Zapowiedź sieci muzeów jest podtrzymywana przez inne samorządy, ale nie jest realizowana z tych samych powodów, dla których u nas nie zbudowano muzeum – ze względu na brak pieniędzy. Jeśli chodzi o nową siedzibę Urzędu Miejskiego, to szukamy rozwiązań finansowych, bo zrealizowanie tej inwestycji tylko z budżetu gminy zamroziłoby nasze budżety inwestycyjne na kilka lat. Po każdym kryzysie przychodzi jednak okres koniunktury – jeśli nie wykorzystamy obecnego czasu na przygotowanie prac, to czasu koniunktury nie przeznaczymy na budowę. I jeśli tak do tego podejdziemy, moment kryzysu nie będzie wówczas czasem zupełnie straconym.
Upatruje Pan jakąś szansę dla Wyszkowa w fakcie, że związany z tym terenem Bartłomiej Bodio zdobył poselski mandat?
– Cieszę się, że osobie, która mieszka w powiecie wyszkowskim, to się udało i serdecznie gratuluję. Obserwuję u nowo wybranych posłów entuzjazm do działania i pomocy. To bardzo cenne, ale musimy patrzeć realnie – pan Bodio jest posłem opozycji, a jako taki może dużo mniej niż członek partii koalicyjnej, choćby jego chęci były jak najlepsze. Z drugiej strony, nawet najbardziej aktywny poseł nie sprawi, że do Wyszkowa spłyną strumienie pieniędzy, czy dotacji i tego nie oczekujemy. Z całą pewnością do pana Bodio jako posła będziemy się zwracali z pytaniami, by zdobyć informacje na temat spraw ważnych dla nas – jak obwodnica północna, remont ul. Kościuszki, dalsze losy finansowania obwodnicy śródmiejskiej. Do innych posłów, nie tylko z naszego okręgu, również się zwracamy.
Skuteczne zabezpieczenie terenów naszej gminy przed podtopieniami zależy od wielu instytucji. Wciąż nie ma skutecznych rozwiązań w tym zakresie. Czy mieszkańcy Rybienka Leśnego i innych miejscowości są skazani w najbliższych latach na ciągłe podtopienia?
– Tak naprawdę jedyne oparcie, jakie ci ludzie mają, odnajdują właśnie w gminie, dlatego chcemy zrobić zabezpieczenia, które pod względem finansowym i organizacyjnym możemy zrealizować. Za gminne pieniądze przygotujemy dokumentację i koncepcję wałów, aby namówić inne instytucje, takie jak Urząd Marszałkowski, do tego, by partycypowały w budowie w przyszłości. Rozwiązanie problemu podtopień jest typowym sposobem tych załatwiania spraw w Polsce przez ostatnie lata. Nie winię tu obecnego rządu, bo tę tendencję widzę, od kiedy zostałem burmistrzem. Jak się pojawia duży problem, jest on spychany na gminy, tylko że ich na skuteczne rozwiązania przeciwpowodziowe nie stać. W tej kadencji skupimy się na budowie prowizorycznych zabezpieczeń, planowaniu większych inwestycji i lobbowaniu, by w przygotowywanych przez różne instytucje planach ujmowane były inwestycje na terenie gminy Wyszków.
W przyszłym roku minie dziesięć lat, od kiedy objął Pan funkcję burmistrza. Jak z perspektywy swojego doświadczenia postrzega Pan obecny kryzys gospodarczy?
– Każdy rok jest inny, bo rzeczywistość szybko się zmienia. Dziesięć lat temu największym problemem Wyszkowa była przestępczość i wysokie bezrobocie. Sytuacja finansowa gminy była wtedy zła, ale koniunktura poprawiała się. Teraz jest odwrotnie – sytuacja finansowa gminy Wyszków jest nienajgorsza, ale nie widać końca kryzysu. Przez tę dekadę zmieniła się rzeczywistość – ludzi nie dziwią już kwiaty na ulicach, czy ścieżki rowerowe, nie ma takich aktów wandalizmu jak kiedyś. Mentalność ludzi jest inna. Obserwuję też duże upodmiotowienie sołtysów i przedstawicieli osiedli – osoby te stały się pewnymi autorytetami w środowisku i częścią samorządu. Dziesięć lat temu średnio rocznie odbywało się jedno spotkanie z sołtysami, teraz zbierają się oni przed każdą sesją, w komunikacji pomagają im komputery, które ostatnio otrzymali. Trudno porównywać to co było dziesięć lat temu z chwilą obecną – pewne problemy zostały rozwiązane, natomiast budowanie infrastruktury to droga bez końca, pojawiają się ciągle nowe potrzeby. Satysfakcją jest dla mnie, jako burmistrza, że widać, jak moje miasto się rozwija i że jego sprawy idą w dobrym kierunku.
Przez ostatnie lata zaobserwował Pan więc rozwój społeczeństwa obywatelskiego, wzrost świadomości mieszkańców na temat przysługujących im praw.
– Uaktywniły się dotychczasowe i powstały nowe stowarzyszenia, grupy, kluby sportowe. Z całą pewnością ludzie mają świadomość własnych praw. Wzrosły też oczekiwania społeczeństwa wobec władzy, nie tylko gminnej. Poprawiły się standardy utrzymania dróg nieutwardzonych i odśnieżania, a z drugiej strony społeczeństwo oczekuje, by jeszcze wzrosły. Dziesięć lat temu, gdy zaczynaliśmy budowę asfaltu na terenach wiejskich, było to tam niemalże święto. Dziś mieszkańcy oczekują chodników, oświetlenia. Zacierają się różnice między wsią i miastem. Zmiana cywilizacyjna będzie coraz szybciej postępowała. Ludzie dzięki nowym technologiom wiedzą jak wygląda życie w innych miastach, czy krajach i oczekują, że u nas też będzie lepiej.
Pana kadencja przypadła na okres rewolucji informatycznej, zmian, które spowodowały oderwanie się od mentalności społeczeństwa PRL-u.
– To też zmiana mentalności urzędników i podejścia instytucji. Inna jest relacja obywatel-urząd – prawo administracyjne wcześniej dawało mocniejszą pozycję urzędowi. Dziś ono „cywilizuje się”, dąży do tego, by obie strony miały równe prawa. Teraz wchodząc do urzędu nikt nie odczuwa dyskomfortu, czuje się jak strona, partner, który przychodzi załatwić sprawę i oczekuje równego traktowania. Zamiast petentów są klienci. Urzędnicy mają także inne podejście. Kiedy kilka lat temu poszedłem ze skarbnikiem na podyplomowe studia menadżerskie, to byliśmy jedynymi osobami z samorządu. Pozostali to byli przedstawiciele dużych firm, korporacji. Z tego, co wiem w kolejnych edycjach było więcej osób z administracji państwowej, samorządu.
To znak, że zarządzanie w samorządach się profesjonalizuje.
– Wprowadza się te same systemy i metody, które są w korporacjach, bo czym jak nie dużą, wielobranżową firmą jest samorząd. Urzędnicy samorządowi podnoszą swoje kwalifikacje, z korzyścią dla petentów i samej administracji, odpowiadając tym samym na stale wyższe oczekiwania społeczne.
Rozmawiała Justyna Pochmara
Komentarze
Daj sobie pan juz spokój
Dodane przez Zdzich, w dniu 26.10.2011 r., godz. 18.47
Coś pan zrobił z ulicą I AWP. Drodzy Wyszkowiaczki, już niedługo dowiecie się co nam gotuje władza Nowosielskiego, Mroza, Sobczaka, Warpasa, Bociana, Pągowskiego. POdatki, POdwyżki. Już niedługo za nieruchomości, za wodę (znów drastyczna) za wszystko. Pod preteksyem idą ciężkie czasy....
Dodane przez Zdzich, w dniu 26.10.2011 r., godz. 18.47
Coś pan zrobił z ulicą I AWP. Drodzy Wyszkowiaczki, już niedługo dowiecie się co nam gotuje władza Nowosielskiego, Mroza, Sobczaka, Warpasa, Bociana, Pągowskiego. POdatki, POdwyżki. Już niedługo za nieruchomości, za wodę (znów drastyczna) za wszystko. Pod preteksyem idą ciężkie czasy....
Dodane przez fotograf, w dniu 26.10.2011 r., godz. 23.23
To kiedy burmistrz pogoni wiceburmistrzów ????
To kiedy burmistrz pogoni wiceburmistrzów ????
urzędniku walcz o dobro a nie kasę
Dodane przez wawa, w dniu 27.10.2011 r., godz. 19.47
Zlikwidować przerost biurokratów.Żadnych trzech burmistrzów.Jak miasto nie ma pieniędzy na wydatki,to trzeba od siebie zacząć oszczędzanie.Jeżeli tego nie zrobią,proponuję PROTEST i doprowadzenie do wcześniejszych wyborów.Czy nadal chcecie budować ratusz i rozdawać tak jak w Grecji 13 pensje dla ludzi którzy przez cały rok nie wyprodukowali żadnego towaru nawet za złotówkę,Żyjecie z przystawiania pieczątek na pozwoleniach ograniczających podstawowe prawa wolnościowe jednostki oraz ze zmian przepisów?? Urzędnik powinien być jednocześnie petentem i sam walczyć z głupotą oraz odwoływać się w imieniu Nas wszystkich do Ministerstw i żądać zmian ułatwiających ludziom życie.W tej materii NIC do się nie zmienia od lat.
Dodane przez wawa, w dniu 27.10.2011 r., godz. 19.47
Zlikwidować przerost biurokratów.Żadnych trzech burmistrzów.Jak miasto nie ma pieniędzy na wydatki,to trzeba od siebie zacząć oszczędzanie.Jeżeli tego nie zrobią,proponuję PROTEST i doprowadzenie do wcześniejszych wyborów.Czy nadal chcecie budować ratusz i rozdawać tak jak w Grecji 13 pensje dla ludzi którzy przez cały rok nie wyprodukowali żadnego towaru nawet za złotówkę,Żyjecie z przystawiania pieczątek na pozwoleniach ograniczających podstawowe prawa wolnościowe jednostki oraz ze zmian przepisów?? Urzędnik powinien być jednocześnie petentem i sam walczyć z głupotą oraz odwoływać się w imieniu Nas wszystkich do Ministerstw i żądać zmian ułatwiających ludziom życie.W tej materii NIC do się nie zmienia od lat.
Dodane przez Amelka, w dniu 28.10.2011 r., godz. 20.48
Ile potrzeba podpisów na doprowadzenie do nowych wyborów? Przydałoby się tu trochę posprzątać. Niezadowolenie rośnie.
Ile potrzeba podpisów na doprowadzenie do nowych wyborów? Przydałoby się tu trochę posprzątać. Niezadowolenie rośnie.
Wara od PECu
Dodane przez Antoni, w dniu 29.10.2011 r., godz. 19.27
Nie pan młody człowieku stawiał ten PEC i nie pan go powinien sprzedawać. Swoją drogą chyba pieniędzy panu nie brakuje. Wywiad i owszem, ale zabrakło mi kilku (niewygodnych dla burmistrza) pytań.
Dodane przez Antoni, w dniu 29.10.2011 r., godz. 19.27
Nie pan młody człowieku stawiał ten PEC i nie pan go powinien sprzedawać. Swoją drogą chyba pieniędzy panu nie brakuje. Wywiad i owszem, ale zabrakło mi kilku (niewygodnych dla burmistrza) pytań.
Dodane przez niezadowolony obserwator, w dniu 30.10.2011 r., godz. 09.01
"Czekają nas nowe wyzwania" - ciekawe czy wśród tych wyzwań jest zmiejszenie pensji za nieefektywną pracę
"Czekają nas nowe wyzwania" - ciekawe czy wśród tych wyzwań jest zmiejszenie pensji za nieefektywną pracę
Dodane przez Basia, w dniu 31.10.2011 r., godz. 08.54
Zmniejszą wszystkim tylko nie sobie...
Zmniejszą wszystkim tylko nie sobie...
Dodane przez niezadowolony obserwator, w dniu 01.11.2011 r., godz. 18.19
Nowe wyzwanie burmistrza i rady gminy - PODNIESIENIE PODATKÓW
Nowe wyzwanie burmistrza i rady gminy - PODNIESIENIE PODATKÓW
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl